Wiele hałasu o nic

                12 czerwca 2007 o godzinie 2:23, w kategorii Jabłka.

No i już po wszystkim. Kolejna prezentacja na WWDC dobiegła końca. Jak zwykle było trochę emocji, a teraz czas na podsumowania. Wbrew pozorom prawdziwych nowości nie było dziś zbyt wiele, choć te które pokazano, są bezdyskusyjnie ciężkiego kalibru. Na przykład strona apple.com i sklep internetowy zyskały zupełnie nowy wygląd. Zniknęły charakterystyczne, natychmiast kojarzone z Apple białe zakładki, tak jak wcześniej zniknął z systemu równie rozpoznawalny brushed metal. Wygląda na to, że na dobre odchodzi cały ten applowski look który od lat stanowił znak firmowy i który znaliśmy z Pantery czy Tygrysa… Nie wiem jak wam ale mnie jest trochę żal. Choć oczywiście rozumiem, że przyszedł czas na zmiany i trudno mieć o to pretensje.

Heelotumorou

Najważniejszym wydarzeniem tegorocznego WWDC miała być bezdyskusyjnie prezentacja Leoparda. I tak też chyba było – doniesienia o współpracy Apple z Johnem Carmackiem z id Software czy powrót na makowy rynek EA Games i zapowiedź kilku gorących tytułów typu Need for Speed czy Command and Conquer są oczywiście ważne ale mak jako platforma do gier zupełnie mnie nie obchodzi i – mówiąc szczerze – chyba nawet nie potrafiłbym tego sensownie skomentować. Niestety Leoparda pokazano nam dużo mniej niż mogliśmy się po szumnych zapowiedziach spodziewać… Z wszystkich dziesięciu zaprezentowanych nowości, prawdziwie nowe były tylko dwie. Nowy desktop i Finder. Cała reszta to odgrzewane kotlety.

1181585224-21181582009-2

Wprawdzie Jobs w dalszym ciągu obiecuje nam w finalnej wersji Leoparda ponad 300 nowości ale przecież nie wszystkie są i mogą być tak spektakularne jak Spaces czy nawet widoczne… Zmienia się cały system, zmieniają się więc także wszystkie śrubki i śrubeczki, koła i zębatki pracujące pod maską – oczywiście szczegóły działania całej tej maszynerii, tajniki Core Animations czy zmagania o to kto, co lub kogo szybciej policzy to informacje arcyważne i zapewne dla deweloperów ciekawe ale przecież dla większości z nas znaczą one tylko tyle ile jesteśmy w stanie zobaczyć obserwując ich działanie w praktyce. Innymi słowy, przemawiają do nas nie możliwości a skończone realizacje. A tych trochę chyba zabrakło.

Wwdc007

I tak np. dzisiejsza prezentacja Spaces to praktycznie powtórzenie poprzedniej. Nic tu się nie zmieniło od pierwszej bety Leoparda. Niestety nie zobaczycie tego na własne oczy bo linki do poprzednich demówek są już nieaktywne. Taki QuickLook też niewiele się zmienił odkąd o nim ostatnio pisałem choć oczywiście wygląda teraz dużo lepiej, zwłaszcza w połączeniu z Cower Flow i z nowym Finderem. Niemniej przedstawienie w ramach super-hiper wyselekcjonowanych dziesięciu nowości – i to wcześniej specjalnie utajnionych w obawie przed skopiowaniem ich przez konkurencję! – poczciwego Boot Campa, oklepanego Time Machine czy dwóch widżetów – w tym jednego znanego przecież od samego początku a drugiego wyświetlającego trailery z iTunes – pozwala przestać spodziewać się po finalnej wersji systemu sensacji. Przykro mi ale tak to wygląda. Nie będzie więcej zabawek.

Wwdc07313Wm-1

Teraz dla odmiany trochę miodu. Szacunek budzi integracja Maila z systemowym kalendarzem i książką adresową. Program potrafi np. sam rozpoznać adres w treści e-maila i automatycznie wypełnić kartę Adress Booka znalezionymi w ten sposób danymi. Nasza rola to tylko sprawdzić i potwierdzić. Proste, całkiem przydatne i na kilometr czuć to iPhonem. Podobnie zresztą jak umiejętność nowego Safari do tworzenia na Dashboardzie eleganckich wycinków zawierających fragment ulubionej strony. Może to drobiazgi ale przecież całkiem funkcjonalne. N i wygląda na to, że się wreszcie do czegoś ten nieszczęsny iPhone w końcu przydał

Finder Gallery Icon20070611-1

Jak pisałem, nowy Finder to jedna z dwóch prawdziwych nowości dzisiejszej prezentacji. Na pierwszy rzut oka jest to absolutnie piorunujące połączenie wygody iTunes i mocy Spotlighta – o ile tylko będzie rzeczywiście tak szybki jak na reklamowych filmikach. Swoją drogą, zobaczcie jak niesamowitą karierę zrobił widok CoverFlow – ten mały freewareowy programik najpierw został ważnym fragmentem siódmej wersji iTunes a teraz stał się częścią najważniejszej chyba aplikacji w systemie – menadżera plików! Nowy Finder to prawdziwa i od dawna już oczekiwana rewolucja – wygląda naprawdę obiecująco, a do tego to automagiczne współdzielenie plików… Ech! Budzi mój apetyt.

Desktop Gallery Stacks20070611

Druga, widoczna gołym okiem, nowość to nowa fototapeta na biurku. Tylko czemu akurat zielona trawa? Coś mi to nachalnie przypomina… Zamiast kolejnej niebieskiej, dobrze znanej lecz przecież za każdym razem nowej, aqua-abstrakcji, mamy teraz dodatkowo półprzezroczystą belkę menu (też mi to coś przypomina!) i trójwymiarowy dock z seksownym refleksem. Słowem całe, zupełnie nowe biurko. Niespodzianką jest system Stacks, co można przetłumaczyć na nasze jako stos lub – to dla wielbicieli poniechajów i pięknej polszczyzny – stóg. Stos pozwala w wygodny i zautomatyzowany sposób chować i pokazywać zalegające zwykle na pulpicie ikony. Wygląda smakowicie, choć oczywiście na razie trudno powiedzieć jak działa w praktyce. I to by było tyle.

Windows Vista View-1

Jest jeszcze nowy iChat – prawdziwa, totalna komunikacja. Połączenia tekstowe, rozmowy głosowe, wideotelefon oraz wysyłanie plików to nic nowego ale zdalna prezentacja dokumentów, grafiki czy zdjęć (i wszystkich innych dokumentów obsługiwanych przez QuickLook) czy obiecane ostatnim razem współdzielenie pulpitu i zdalna praca to już zupełnie inna bajka – oczywiście o ile w końcu zobaczymy te obiecane bajery w akcji… A do tego jeszcze trochę zabawnych efektów w czasie rzeczywistym nakładanych na obraz (w tym bluebox, krzywe zwierciadło i inne znane z PhotoBooth deformacje) które wykorzystają nadmiar mocy procesorów z podwójnym rdzeniem… Jednym zdaniem, świetny program. Tyle że pisałem o tym jeszcze w sierpniu 2006 roku.

Wwdc07402Wm-1

One more thing. Safari dla Windows. I to jest interesujące zagranie. W zasadzie jedyna z pokazanych dzisiaj rzecz, która mogłaby zaskoczyć konkurencję. Bo przecież nie półprzezroczyste menu, Finder podobny do znanego wszystkim iTunes, nowy stary Front Row czy rozwijany stos ikonek w doku. Zastanawiam się czy to nie jest jakaś przewrotna taktyka dzięki której Apple zacznie zdobywać zdominowany przez Microsoft rynek małymi kroczkami? Nie poprzez uwolnienie OS X i otwarta konkurencję ale dzięki ulepszaniu Boot Campa i zaawansowanym technikom wirtualizacji takim jak VMware czy Parallels Desktop? Ludzie w końcu co jakiś czas kupują nowe komputery a po przesiadce na Intele marketing w stylu Get a Mac zadbać musi już tylko o to żeby kolejny kupowany pecet miał logo z jabłuszkiem, co nie powinno być aż tak trudne gdy macie już iPoda, iTunes i Safari. Nie wierzycie? Uwierzycie kiedy na rynku pojawi się iWork albo iLife dla Windows. Ach, i jeszcze żarcik: Leopard shipping in October. Basic version, $129. Premium version, $129. Business version, $129, Enterprise version $129. Ultimate version, $129.

Wwdc07309Wm-1

To jaki będzie ten Leopard? Trudno powiedzieć, choć wydaje mi się, że oferuje jednak mniej niż w swoim czasie przynosił użytkownikom Tygrys. Ale to pewnie temat na długą i zażartą dyskusję a nie na kilka zdań podsumowania. Ja jestem tym co zobaczyłem rozczarowany – liczyłem na więcej, obiecano mi więcej, i co chyba ważniejsze chciałem więcej. Oczywiście jak będzie naprawdę zobaczymy w październiku, ale nie spodziewałbym się cudów. Te dwieście kilkadziesiąt obiecanych nowych funkcji to będzie cała masa superfajnych ale jednak drobiazgów. Pamiętajcie też, że dzisiejsze rozczarowanie to głównie wynik zbyt mocno rozbudzonych oczekiwań a nie jakaś rynkowa katastrofa – Leopard wciąż ma sporo do zaoferowania. Jedno jest jednak pewne – Leopard to system którego raczej nie zainstalujecie na swoich G4-kach i G3-kach. Dźwiganie tych wszystkich graficznych wodotrysków wydaje się kompletnie na na ich parametry. Słowem, taki jest właśnie koniec PPC. Nie najgorszy przyznacie, Tygrys to system nowoczesny, funkcjonalny i stabilny. Posłuży jeszcze kilka dobrych lat.

PS. To oczywiście dobra wiadomość że dla iPhone można będzie pisać aplikacje!


Brak komentarzy