Upadły satelita
23 września 2009 o godzinie 14:59, w kategorii Jabłuszka.
Miałem kiedyś czytnik RSS, którego lubiłem używać. Nazywał się NetNewsWire. Program miał swoją wersję dla OS X oraz dla iPhona i działał cudownie prosto – co przeczytałem na komputerze znikało z iPhona, co przeczytałem na iPhonie znikało z komputera. Prosto, szybko, niezawodnie. Wiecie, „mac way”. I mimo, że subskrybuje sporo różnych kanałów nigdy niczego więcej nie potrzebowałem. Przyszedł jednak taki dzień, w którym NetNewsWire doczekał się aktualizacji i zaczęły się kłopoty… Po pierwsze autorzy zmienili serwer synchronizacji. Zamiast własnego (newsgator) postanowili postawić na rozwiązanie cudze (google reader). Trochę dziwne posunięcie ale nie brzmi groźnie – prawda? Bo w końcu kogo to obchodzi z jaką maszyną program będzie sobie gaworzył? Proces ten jest przecież niewidoczny, odbywa się w tle i nie wymaga od użytkownika żadnej uwagi. A reszta się nie zmienia – jednym słowem, drobiazg. Przynajmniej tak sobie wtedy pomyślałem. Rzecz jednak w tym, że nie zaktualizowano równolegle czytnika dla iPhone – w efekcie mobilna wersja synchronizowała się z jedną usługą a stacjonarna z drugą. Wpadka ale w końcu zawalić coś zdarza się każdemu, nawet najlepszym. Nie ma co rozpaczać, zwłaszcza, że Apple ma te swoje terminy więc parę dni można jakoś bez synchronizacji wytrzymać – myślałem. Tyle tylko, że to wszystko miało miejsce w lipcu…
NetNewsWire wczoraj i dziś
Dopiero dziś, prawie dwa miesiące później, deweloper upublicznił wreszcie poprawioną wersję NetNewWire dla iPhona. I co? Święto? A guzik z pętelką. I nie chodzi wcale o wyświetlanie reklam, które było zapewne powodem całej tej kłopotliwej „przesiadki”. To można zrozumieć jednak problem leży gdzie indziej – otóż iPhonowy klient zamiast usuwać nam z przed oczu przeczytane wiadomości tylko je sobie koloruje. Pukam w ikonę i zamiast powiedzmy pięciu nieprzeczytanych widzę czterysta. Zamiast dwóch zaktualizowanych serwisów widzę wszystkie. Żeby choć jakiś podkatalog, który pokazuje tylko nowości? Nie. A może dałoby się je chociaż posortować według tego prostego i istotnego przecież kryterium? Nie. Zamiast tego mamy „wiadomości z ostatnich 24 godzin” – super! – lecz niestety znowu wszystkie. I te świeże i te stare. Tu przynajmniej nowe są u góry ale co z tego kiedy decyduje o tym data i godzina nie status a do tego nieprzeczytane wiadomości mają kolor niebieski a przeczytane czarny? W efekcie przeczytane dużo bardziej rzucają się w oczy niż nieprzeczytane, które wydają się być po prostu „wyszarzone”. Co więcej, na koniec okazuje się jeszcze, że ikonka aplikacji nie wyświetla powiadomień ani liczby nieprzeczytanych wiadomości. Słowem, tak dobrze się tego używa, że aż przestałem… Nie chce przesadzać, da się żyć bez czytnika RSS. Łatwo go zmienić choć pewnie będę musiał się naszukać. Zresztą wszystkie powyższe problemy to właściwie pierdółki – ludzie giną na drogach, w kopalniach i w poczekalni u lekarza. Rośnie biurokracja i podatki. Głupota wylewa się z gazet i telewizorów w toksycznych ilościach a ja tu rwę szaty z powodu nieprzemyślanej aktualizacji. Nic z tych rzeczy – znam proporcje. Piszę o tym właściwie tylko dlatego, że działania NewsGatora to modelowy przykład tego, jak nie należy aktualizować i rozwijać oprogramowania.
I jeszcze jak widzę google nie radzi sobie z synchronizacja zbyt gładko – na komuterze zero nieprzeczytanych na iPhonie pięć… Wspaniale! Może dajcie znać czego używacie i co możecie polecić…