Sędzia kalosz!
27 stycznia 2009 o godzinie 20:04, w kategorii Jabłuszka.
Głośno o tym, że Apple dostało wreszcie patent na iPhona. Jedni twierdzą, że opatentowano technologię multitouch – błędnie – inni że tylko gesty pozwalające jej używać. Równie sporo pisano o tym wtedy kiedy Apple złożyło wniosek patentowy więc właściwe mamy powtórkę. Właściwie – bo przecież trochę się na rynku zmieniło. Po pierwsze, na rynku pojawia się coraz więcej urządzeń przypominających iPhona z wyglądu i w działaniu, po drugie za jednym z nich stoją byli pracownicy Apple. Jak wiecie nie wieszczę dramatu sądowego pomiędzy Applem a Palmem ale przecież nie mogę wykluczyć, że jednak do niego dojdzie. A to postawi mnie w trudnej sytuacji – bo ewentualna wygrana Apple wcale mnie nie ucieszy. Oczywiście Apple ma prawo bronić swoich interesów a gdy sąd uzna, że zostały one naruszone wyda sprawiedliwy wyrok. Proces to cywilizowany sposób rozwiązywania sporów. Kłopot tylko w tym, że ten wyrok może w istocie oznaczać przeszkodę dla rozwoju całego rynku. Nie chodzi jednak wcale o to, że Apple zostanie bez konkurencji – w tej chwili też jej nie ma, a prędzej czy później ktoś wymyśli własne, nie naruszające applowskiego patentu rozwiązanie – ale o to, że ja jestem przeciwny patentowaniu takich pomysłów.A mówiąc precyzyjnie nie tyle samemu patentowaniu co patentowaniu w obecnym kształcie. Nie bójcie się – nie jestem prawnikiem więc nie będę się wymądrzał na temat przepisów – chodzi mi tylko o zasadę. Albo patentujemy bezwzględnie wszystko – ale na krótki okres czasu np. na dwa lub trzy lata – albo patentujemy tylko czysto techniczne rozwiązania a nie koncepty – ale za to na dłuższy okres czasu. Krótki okres ochronny pozwoli autorowi zarobić na dobrym pomyśle ale też nie wyłączy konkurencji z gry na dobre. Z kolei długi okres i patentowanie gotowych rozwiązań nie pozwoli ich bezkarnie powielać ale też nie uniemożliwi konstruowania innym własnych wariantów. Dziś mamy i jedno i drugie – i jest to bezdyskusyjnie fatalne. Jedni patentują kliknięcie myszką, inni algorytmy a jeszcze inni lekarstwo na AIDS a wszystko to prowadzi tylko do prawno-administracyjnego impasu. A ofiarami takiego stanu rzeczy są nie tylko potencjalni wynalazcy i konsumenci ale też procesujące się ze sobą firmy. Dlatego zamiast zastanawiać się kto wygra lepiej pomyślmy jak zmienić zasady tej gry. Na jakieś sensowne.