Razem czy osobno?
27 stycznia 2009 o godzinie 15:05, w kategorii Jabłka.
Zauważyłem ostatnio, że ludzie nie potrafią dostrzec, iż Apple sprzedaje komputery – a więc i sprzęt i oprogramowanie w zestawie, a nie sprzęt i oprogramowanie osobno tak jak ma to miejsce na rynku PC. Widać to wprawdzie gołym okiem – nie można przecież kupić maka bez systemu co oznacza też, że wszystkie pudełkowe wersje to w istocie aktualizacje – ale to jakoś nie wystarcza… Bo przecież Dell też sprzedaje komputery z preinstalowanym systemem. Tylko czy preinstalowany i dedykowany soft to jest to samo? Czy Dell sam tworzy to oprogramowanie? Oczywiście nie. To tylko zewnętrzne, powierzchowne podobieństwo. Budowanie na jego podstawie dalszych analogii prowadzi w efekcie do groteskowych wniosków – równie dobrze można by twierdzić że samolot aby latać powinien machać skrzydłami. Po prostu – jedno z drugim nie ma związku. Dokładnie tam samo jak kartonowe pudełko i możliwość czystej instalacji nie przesądzają wcale, że kolejne wersje OS X nie są aktualizacjami – możecie przecież wymienić dysk, możecie potrzebować czystej instalacji ze względów bezpieczeństwa i tak dalej. To tylko techniczne aspekty sprzedaży i użytkowania.Mimo to w prosty, mechaniczny sposób przenosi się jeden schemat rynku – podzielonego na producentów programowania i elektroniki, których poza wspólnym interesami właściwie nic ze sobą nie łączy – na drugi – gdzie producent oprogramowania jest równocześnie producentem sprzętu – co rodzi nie tylko rozliczne nieporozumienia ale też zupełnie omija istotę zagadnienia. Odcinamy w ten sposób najważniejszy fragment informacji a więc różnicę wynikające z założeń stojących u podstaw projektu. Jobs wielokrotnie cytował powiedzenie Alana Kaya – ludzie którzy kochają software tworzą własny hardware. Takie podejście gwarantuje nie tylko sprawne działanie oprogramowania, ale co ważniejsze umożliwia implementację oryginalnych pomysłów. W obie strony. W innym wypadku programista zdany jest na łaskę producenta sprzętu co zwykle oznacza że czegoś się tam się po prostu nie da lub nie opłaca zrobić. A producent na łaskę programistów – bo system czegoś tam nie obsługuje. Słowem, nikt nie jest samowystarczalny co skutecznie uniemożliwia realizację własnych koncepcji a więc także jakąś zasadniczą zmianę. Oczywiście model produkcji sprzętu bez oprogramowania ma też zalety. A właściwie zaletę – jest tańszy. I dlatego właśnie zdominował rynek IT w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Nie oznacza to jednak, że jest niepodważalny, jedyny możliwy i obowiązujący.
Apple właściwie nigdy nie uległo takiej pokusie i mimo finansowych problemów przetrwało zalew klonów i spektakularny blitzkrieg Microsoftu sprzedając oraz rozwijając własne komputery i oprogramowanie. Co bezdyskusyjnie dowodzi, że koncepcja ta nie tylko ma ekonomiczną rację bytu ale też pełne prawo do współistnienia. Także w ludzkiej świadomości. Co więcej – dziś, kiedy elektronika potaniała okazuje się też że zaczyna zdobywać zwolenników. Ludzie doceniają prostotę obsługi i niezawodność wynikającą z kompleksowego dopasowania sprzętu i oprogramowania a Apple z roku na rok powiększa swój udział w rynku. Piszę o tym gdyż rozsierdziły mnie słowa Jima Balsillie, wiceprezesa firmy Research in Motion produkującej smartfony BlackBerry, który powiedział ostatnio, iż użytkownicy nowoczesnych telefonów muszą się przyzwyczaić do niedojrzałego oprogramowania bo stanowi ono element nowej rzeczywistości, tłumacząc w ten sposób problemy z wadliwym działaniem rimowskiego iphone-killera. To wyjątkowo bezczelny wykręt – bezczelny bo RIM sam produkuje oprogramowanie dla swoich urządzeń a mimo to ucieka od odpowiedzialności – a do tego właśnie oparty na sztucznym rozgraniczeniu oprogramowania od hardware. Produkujemy świetny sprzęt, który źle działa co powinniście zrozumieć bo oprogramowanie jest jeszcze niedojrzałe. Doprawdy? A ja myślę, że jest dokładnie odwrotnie – nawet najlepsza elektronika jest tyle samo warta ile najlepszy program bez sprzętu na którym można go używać. Czyli nic. Jedno nie istnieje bowiem bez drugiego. Tak więc pod żadnym pozorem nie przyzwyczajajcie się do niedojrzałego oprogramowania lub sprzętu – bo w istocie oznacza to po prostu przyzwyczajenie do bylejakości.