Nowe i stare iPody…

                15 stycznia 2007 o godzinie 0:04, w kategorii Jabłka.

Nie spodziewałem się, że brak iPoda może być aż tak frustrujący! A nie należę wcale do tych ludzi, którzy bez słuchawek w uchu nie są w stanie nawet poruszać nogami. Używałem go jak każdy normalny człowiek. Czasem bardzo często, a niekiedy, całymi tygodniami, go nie dotykałem. Ale wiadomo – tak to działa – dopóki coś masz to leży to sobie spokojnie przez większość czasu w szufladzie a jak tylko się popsuje to natychmiast okazuje się niemalże niezbędne do życia…

Ipodshuffle02 20060912-1


Miałem ostatnio okazje pobawić się trochę nowym iPodem Shuffle… I mówiłem potem wszystkim wokoło, że mój następny iPod będzie właśnie taki. Mały, zgrabny, lekki. I niedrogi. Bo czegóż chcieć więcej? Nowa szufla jest po prostu idealna. Niby malutka ale przecież całkiem pojemna – spokojnie wrzucicie sobie na nią kilka a może i kilkanaście płyt w rozsądnej jakości. No i praktycznie waży tyle ile słuchawki. Wystarczy przypiąć ją do ubrania i mamy wręcz „muzykę z powietrza”. A gdy przydarzy się jakieś nieszczęście i urządzenie zgubimy, popsujemy lub jakiś zły człowiek nam je ordynarnie ukradnie, to bez wielkich finansowych wyrzeczeń kupimy sobie nowe. Słowem, to jest to.

Ipod-4

Nie sądziłem jednak, że tak szybko będę mógł te wszystkie teorie zweryfikować. Nie mogłem przecież podejrzewać, że mój stary dobry iPod tak niespodziewanie straci życie i będę się w panice rozglądał za nowym. Bo bez iPoda, nie oszukujmy się, nie da się żyć… Oglądałem więc kolejny raz – oczywiście na obrazkach – te wszystkie iPody, a zebrało się ich już trochę, porównywałem ceny i oczywiście zastanawiałem się co też mam wybrać gdyby nie udało mi się naprawić starego. Szuflę? A może mini lub nano? Tylko którą generację? A może jednak „dorosły” model? Wprawdzie duży dysk i nadmiar muzyki w kieszeni już od jakiegoś czasu przeszkadzały mi w słuchaniu ale przecież, gdyby przyszło co do czego, wiem, że trudno byłoby mi zrezygnować z tych wszystkich „niepotrzebnych” gigabajtów. Szufla oczywiście jest bardzo fajna ale brak jej… No, na przykład, prawdziwego kółka! iPod bez kółka?! Kto to widział! Na szczęście, koniec końców, udało mi się praktycznie ominąć problem – dzięki pomocy Karola Klonowskiego kupiłem popsutego iPoda i z dwóch niepełnosprawnych urządzeń poskładałem jedno działające. Choć trochę mi teraz żal, że mój iPod nie wyświetla okładek – gdybym kupił nowszy model… Ufff!

Specsshuffledock20060912

A nowa szufla? Cóż… Mimo, że jej sobie ostatecznie nie kupiłem nadal twierdzę, że jest idealna. Ma tylko jedna wadę. Otóż w zestawie z iPodem dostajecie też doka. Ten dok to niestety niezbyt szczęśliwe rozwiązanie – o ile dorosłe iPody aż się proszą o porządną stacje dokującą to dokowanie nowej szufli to już lekka przesada. Całość jest po prostu zbyt mała aby było to wygodne i zbyt lekka żeby było to wystarczająco stabilne. Co więcej, używanie nowej szufli jako pendrawja staje się przez to zupełnie nieporęczne – okazuje się, że wszędzie trzeba ze sobą nosić doka + kabelek. Pod tym względem dużo bardziej sensownie rozwiązano to w pierwszej generacji – po prostu wbudowano w urządzenie wtyczkę USB. Reasumując, nowa szufla jest bardzo fajna ale stara była chyba fajniejsza. Ech! Wiecie co? Nie czarujmy się – wszystkie te iPody są fajne. Zbyt fajne. Ale najfajniejsze w nich jest to, że jak się już jakiegoś kupi to nie trzeba dłużej wybierać. I mamy problem z głowy.


Brak komentarzy