1 grudnia 2005 o godzinie 21:58,
w kategorii ...i cała reszta..
Kiedy uruchamiałem tego bloga wiedziałem, że nie uniknę tu wpisów o szeroko rozumianej polityce. Nie da się bowiem całkiem od polityki uciec, zignorować i zamilczeć. Szczególnie w Polsce AD 2005. Myślałem nawet, że będę pisał na ten temat często, bo jak powiadał Kisiel – w Polsce łatwo być Kasandrą – a o sensowne tematy trudno. Okazało się jednak, że nie potrafię. Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, bo jak długo można stopniować przymiotniki w stylu „żenujące”, „żałosne” i dzielić na czworo półprawdy? Współczuje szczerze komentatorom politycznym bo nie wiem cóż oni mogą dzisiaj napisać? Że cała ta propaństwowa, zatroskana o praworządność, humanitaryzm, człowieczeństwo i inne wielkie wyrazy kazuistyka tłumacząca postępowanie Aleksandra Kwaśniewskiego w kwestii ułaskawienia Zbigniewa Sobotki i mająca zamaskować ordynarne kumoterstwo jest po prostu obrzydliwa? Przecież i tak wszyscy wiedzą o co chodzi: „chwała nam i naszym kolegom, chuje precz”! Być może prezydent ma swoje prawa, logika też.