Test Rorschacha
19 stycznia 2010 o godzinie 0:06, w kategorii Jabłuszka.
Jak wiecie sceptycznie odnoszę się do tych wszystkich plotek, przecieków i prekognicji na temat applowskiego tabletu. Nie dlatego, że Apple nie może go zrobić, nie dlatego że nie wierzę w applowski potencjał ale dlatego, że nie widzę wielkiego sensu w obsłudze normalnego komputera za pomocą dotyku. Taki interfejs świetnie sprawdza się w różnego rodzaju internetowych kioskach, eklamowych prezentatorach, elektronicznych punktach informacyjnych, interaktywnych mapach i tym podobnych urządzeniach – to prawda – ale głównie dlatego, że nie ma w nich miejsca na klawiaturę i gładzik nie wspominając już o myszy. Z tego typu terminali z definicji korzystamy przez krótką chwilę – uproszczony interfejs, ograniczone możliwości i paluch wybierający z nich właściwą opcję to proste i oczywiste rozwiązanie. Jednak domowy komputer czy laptop to nieco inna bajka – wymagamy od niego znacznie więcej. Potrzebujemy precyzji, wygodnego sposobu wprowadzania dużych ilości tekstu, skomplikowanych skrótów klawiaturowych często jeszcze skorelowanych z ruchem kursora i tak dalej. Odkąd pojawił się sprawnie działający multitouch oczywiście wszystko to stało się możliwe jednak co z tego? Nie widzę żadnej przewagi dotykowego ekranu nad klasyczną klawiaturą czy myszą. Cała różnica polega bowiem tylko na tym w co będziemy stukać i co przesuwać – klawiatura na biurku czy klawiatura na ekranie to przecież ciągle to samo, palec przesuwający kursor to ciągle ten sam ruch ręką i tak dalej. Oczywiście istnieją zalety i wady takiego rozwiązania – na pewno jest bardziej czytelne (intuicyjne) i na pewno mniej funkcjonalne – np. palec zasłania to co wskazujemy a wirtualna klawiatura zmniejsza ekran. Dotyk ma jednak zasadniczą przewagę w dwóch obszarach – jeden z nich to, rzecz jasna, szeroko rozumiany rysunek, drugi to emulacja analogowych pokręteł, suwaków a nawet strun w programach muzycznych. Świetnym przykładem potężnych możliwości multitoucha jest choćby iphonowy Bebot. Przyznacie sami że w takim wypadku wielodotykowy ekran ma nad tradycyjną klawiaturą i myszą bezdyskusyjną przewagę, prawda? Wyobraźcie sobie jak świetnie sprawdziłby się taki komputerek na koncertach czy podczas didżejskich imprez – jako instrument, mikser, sekwencer czy inny sterownik… Zalet mazania bezpośrednio po ekranie w przypadku zastosowań graficznych opisywać chyba nie muszę – raz że są one oczywiste, dwa, że są tak oczywiste że aż nudne i trzy, mimo że nudne są absolutnie nie do przecenienia. Oczywiście, rzecz jasna. I oczywiście się o nich zapomina…Wspominam o nich bowiem rozmawialiśmy sobie ostatnio sporo i gorąco o applowskim tablecie w kontekście czytnika ebooków/prasy, nowej filozofii obsługi komputera i ogólnoświatowej rewolucji tymczasem dziś wypadałoby przyjrzeć się zastosowaniom bardziej przyziemnym i nieco bardziej wyspecjalizowanym. I to nawet nie dlatego, że są jakoś dużo bardziej prawdopodobne, bo z masy plotek i spekulacji nie wynika kompletnie nic czego można by się na dobre uczepić, ale dlatego, że Apple przed paroma godzinami w dość wyraźny sposób ten kurs narzuciło publikując na zaproszeniu na styczniową konferencję Yerba Buena Center w San Francisco wielobarwne kleksy oraz hasło „Przyjdź i zobacz nasze nowe dzieło”. Hmmmm. Może więc zamiast snuć fantastyczne domysły wystarczy popatrzeć na sprawę bardziej dosłownie? Tablety to od zawsze były przecież narzędzia dla grafików… Ale czy to nie zbyt oczywiste? Tak oczywiste, że aż nudne i niewarte wzmianki? Oto jest pytanie. Nie martwcie się jednak – jeśli tablet będący tylko tabletem burzy wam przyjemność oczekiwania na Wielkie Nieprawdopodobnie Zaskakujące Wydarzenie mam dla was jeszcze kilka propozycji – może w ogóle nie chodzi tu o żaden sprzęt? Może zamiast zobaczymy po prostu nową wersję Aperture udająca Photoshopa? Albo może iPhoto z modułem rysunkowym? Albo nowy składnik iLife pod nazwą iBrush/iPaint – a może nawet iSlate – czyli po prostu program graficzny dla reszty z nas? Sporo tu jest do ułatwienia jeśli spojrzycie na rynek i skomplikowane, skamieniałe interfejsy tego typu oprogramowania, prawda? Albo – jeśli koniecznie chcecie mieć ciastko i je jednocześnie zjeść – program w zestawie z tabletem? A co! Brzmi źle? Cóż, do prezentacji zostało już tylko kilka dni – a to strasznie mało czasu na bicie piany…