Spłaszczanie wachlarza
30 listopada 2008 o godzinie 14:57, w kategorii Jabłka.
Przeczytałem wczoraj kolejny katastroficzny tekst o złym Apple. Dominik Kaznowski na swoim blogu napisał, iż – cytuję – iPhone zawłaszcza rynek systemów operacyjnych dla urządzeń mobilnych. Nie wiem jak to możliwe skoro iPhoneOS działa tylko na iPhonach i iPodach Touch i nie da się go zainstalować na żadnym innym mobilnym urządzeniu a iPhony mimo świetnych wyników sprzedaży mają jednak dosyć skromny udział w rynku – co widać wyraźnie jeśli popatrzeć na statystyki ilościowo a nie procentowo – ale kilka zdań niżej okazuje się, że to właśnie stanowi „główny problem”. Czyli wychodzi na to, że kłopot po prostu w tym, że applowski telefon stał się popularny. To ja pozwolę sobie zapytać – kłopot ale dla kogo?Wielkie zagrożenie ma polegać na „spłaszczeniu wachlarza oferowanych w tym kanale usług”. Czyli mówiąc po ludzku na ograniczeniu możliwości wyboru. Dosyć paradoksalne biorąc pod uwagę powyższe zarzuty – nieprawdaż? Przecież pojawienie się na rynku nowego urządzenia ewidentnie rozszerzyło „wachlarz oferowanych w tym kanale możliwości” tymczasem jego obecność ma go zmniejszać? Hmmm… Mniejsza jednak o to – załóżmy, iż to tylko niezbyt szczęśliwy dobór słów i chodzi tu w istocie o spektakularny start platformy, o wpływ jaki applowski telefon wywiera na resztę branży oraz o to, że w efekcie coraz więcej sieciowych usług bierze pod uwagę także możliwości iPhona. Zastanówmy się chwilę na czym polega to niebezpieczne sprofilowanie?
Otóż zgadliście! Na dostosowaniu się do rozdzielczości dotykowego ekranu! Apple nie używa przecież jakiejś własnej wersji HTML czy JavaScriptu, nie tworzy własnych „standardów” ani też nie stosuje żadnych innych tego typu sztuczek. Co więcej iPhone jest wyposażony w przeglądarkę, która potrafi wyświetlić także normalne, niezoptymalizowane pod kątem urządzeń mobilnych strony. Ba! Jej silnik jako chyba jedyny na rynku potrafi też przejść przez wymagający test Acid3 z wynikiem 100/100 a odchudzona iphonowa wersja zdobywa tu aż 74/100. To więcej niż Firefox 3.0.3 i sporo więcej niż Internet Explorer 7! Szczerze mówiąc wygląda więc na to, że największą wadą iPhona jest to, że reszta mobilnych urządzeń po prostu tak nie potrafi… Ale jeśli to ma być zagrożenie to spytam ponownie – dla kogo?
Dalej autor twierdzi, że problemem jest kontrola jaką Apple ma nad samym urządzeniem oraz systemem dystrybucji oprogramowania. Słowem, że nie tylko zaprojektowało i produkuje cieszące się powodzeniem urządzenia ale też że „podpowiada” konsumentom usługi lub że ich przed nimi „chroni”. I jako przykład owej złowrogiej ochrony wymienia tu Operę Mini. Przypomnijmy sobie zatem, że Opera Mini to właściwie tylko wyspecjalizowany serwer proxy, który konwertuje strony www tak aby dopasować je do możliwości ekranu przenośnego urządzenia – może to sprytny pomysł na załatanie niedostatków technologii ale przecież nic ponadto – a także, że owo słynne zablokowanie przeglądarki przez Apple to ordynarny medialny humbug. Z jednego rzuconego w rozmowie z dziennikarzem NYT zdania wykreowano pseudosensację, która obiegła potem cały świat. Tymczasem sprostowanie – jak to zwykle bywa – utknęło gdzieś gdzie nikt go nigdy nie przeczytał. Zatem zacytuję:
So I went back to Mr. von Tetzchner for more details. He said that the development of the iPhone browser was more an “internal project” of some engineers than a product that management was committed to introducing. Indeed, development was halted after the company looked at the details of the license agreement in Apple’s software development kit and realized that it would not be permitted. “We stopped the work because of the prohibitive license,” Mr. von Tetzchner wrote in an e-mail message.
Okazało się więc, że to nie Apple zablokowało prace nad projektem ale że zrobiła to sama Opera wychodząc z założenia, że ich przeglądarka nie spełni warunków jakie nakłada na deweloperów licencja SDK. Historia z wyszukiwarką głosową Google pokazuje jednak, że z Apple można się w tych sprawach dogadać a interesujące i wartościowe pomysły nie są na siłę wpychane w ramy stworzone z myślą o tysiącach projektów, tysiącach deweloperów i tysiącach problemów jakie mogą się z tej masy – bardzo różnych przecież – przedsięwzięć urodzić. Tyle tylko, że Opera Mini na iPhonie – co widać gołym okiem – to niestety nie jest wartościowy pomysł. Swoją drogą zwróćcie uwagę na ton jaki dominował w komentarzach na temat googlowej wyszukiwarki – znów w fakcie, że współpraca pomiędzy Apple a Google opiera się na innych zasadach niż pomiędzy Apple a prowadzącym własną firmę Kowalskim mamy do czynienia głównie z doszukiwaniem się jakiejś ukrytej sensacji… A co w tym, przepraszam, dziwnego?
Ale wracając do tematu – skoro problemem jest także dostęp do map Google i YouTube to tym większym chyba będzie 10 tysięcy aplikacji w App Store, które stuknęło w ten weekend. Wyobraźcie sobie tylko – dziesięć tysięcy polecanych usług i programów! To dopiero „spłaszczenie wachlarza”! Swoją drogą imponujący wynik – i to zaledwie w pół roku i do tego pod wścibskim okiem Wielkiego Brata… Doprawdy – strach się bać!