Nuvifone
4 stycznia 2010 o godzinie 11:15, w kategorii Jabłuszka.
Mimo, że to blog o Apple zaskakująco dużo pisałem tutaj o sprzęcie Asusa. Tłumaczyłem się z tej sympatii jakiś czas temu – i przy innej okazji – ale wypada to powtórzyć: Asus to jeden z nielicznych producentów pecetów, który produkuje pecety trochę inne niż wszystkie. Przypomina pod tym względem Apple – robi swoje, momentami całkiem odważnie – choć nie zawsze – i bez oglądania się na trendy i różne technologiczne dogmaty. A takie podejście zawsze procentuje… To w końcu Asus wprowadził modę na netbooki wypuszczając na rynek pierwszego malutkiego eeePC – pamiętacie? Co więcej, w ostatnich dniach sporo zamieszania w makowej blogosferze wprowadziły informacje na temat rankingu awaryjności laptopów, w którym Asus wyraźnie zdystansował Apple i zajął zaszczytne pierwsze miejsce. Naszym celem jest dostarczanie produktów, które są lepsze niż urządzenia Apple – powiedział niedawno Jonathan Tsang, wiceprezes Asusa. I dlatego właśnie kiedy zaoferowano mi możliwość przetestowania asusowego iPhone-killera nie wahałem się długo i propozycję przyjąłem. Bohaterem tekstu jest nüvifone M20, smartfon wyprodukowany przez Asusa we współpracy ze znanym producentem nawigacji GPS firmą Garmin. Test nuvifona jest elementem szerszej kampanii towarzyszącej wprowadzeniu urządzenia na polski rynek – nie jest to jednak tekst reklamowy, reklama zaczyna się i kończy po lewej – lecz z tego względu podlega pewnym czasowym ramom, które zgodziłem się wypełnić. Po pierwsze test ma trwać miesiąc więc będzie ukazywał się na blogu we fragmentach. Po drugie z racji tego „rozczłonkowania” chciałbym zaangażować w test także was, czytelników – miesiąc to szmat czasu będzie więc można sprawdzić telefon w praktyce, w codziennym użytkowaniu, w specyficznych sytuacjach. Czekam więc na wasze pytania, sugestie i rady – w komentarzach, na blipie lub mejlem.Nuvifone – pierwsze wrazenia
Last modified on 2009-12-02 14:32:33 GMT. 3 comments. Top.
Nuvifone przychodzi opakowany w eleganckie lakierowane pudełko. W zestawie obok telefonu mnóstwo kabelków. Do tego dwie ładowarki (normalna i samochodowa), słuchawki na miniUSB (z mikrofonem i pilotem) oraz uchwyt samochodowy. W końcu M20 to także nawigacja. Do tego futerał, ściereczka do czyszczenia ekranu, oprogramowanie (Microsoft ActiveSync – tylko dla pecetów) i instrukcje obsługi na dwóch płytach plus oczywiście masa papierów – gwarancja, papierowa instrukcja, krótkie wprowadzenie (FAQ) i tym podobne. M20 działa pod ostatnim Windows Mobile w wersji 6.5. Pojemność dysku 4GB. Ekran malutki ale dający 640×480 pikseli (VGA). Jasny, kontrastowy i bardzo wyraźny. Na zewnątrz pięć przycisków wliczając w to regulacje głośności i blokadę. Obudowa plastikowa ale zwarta, raczej mocna, choć wolałbym żeby telefon nie wypadł mi przypadkiem z kieszeni. Kolor czarny ze srebrnymi dodatkami ale z tego co widzę na stronie producenta są dostępne też mniej konserwatywne i bardziej radosne wersje.
M20 jest mały i lekki. Zaskakująco lekki i jednocześnie nie zbyt mały. Wbrew pozorom dobrze leży w dłoni. Bateria jest oczywiście wymienna. W pierwszych kilku dniach intensywnej zabawy i ustawiania telefonu pod siebie codzienne ładowanie jest niezbędne. Potem może być trochę lepiej – zwłaszcza jeśli się o to postaracie redukując podświetlenie ekranu, wyłączając telefon na noc i rezygnując z włączonego na stałe wifi i bluetootha – ale w praktyce nie liczyłbym na wiele więcej. Bateria ma 920mAh, producent obiecuje 250 godzin w trybie czuwania i 3 godziny rozmowy ale, jak wiadomo nie od dziś, zasilanie jest problemem we wszystkich tego typu przenośnych urządzeniach. Dopóki komórki służyły głównie do dzwonienia nie było z tym wielkich problemów ale im więcej potrafią tym częściej z nich korzystamy – w końcu słuchamy na nich muzyki, używamy internetu, nawigacji, gramy w jakieś gry itd. – a to przekłada się w prosty sposób na konieczność codziennego używania ładowarki… Konfiguracja dostępu do internetu po wifi nie stanowiła żadnego problemu, po włączeniu nuvifon znalazł domową sieć, grzecznie zapytał o hasło i po krzyku. Od strzału poszła też konfiguracja konta na gmailu. Wystarczyło tylko podać login i hasło. Z bardziej egzotycznymi kontami nie będzie pewnie aż tak łatwo ale i tak widzę duży postęp – dobrze pamiętam ile zachodu wymagało – wcale przecież nie tak dawno temu – skonfigurowanie tak podstawowych usług w tzw. nowoczesnych telefonach. Oj, dobrze że te czasy już na dobre minęły…
Pierwsze wrażenia raczej mieszane. Telefon nie wygląda źle ale też niczym specjalnym nie ujmuje. Wątpliwości pogłębia też dotykowy ekran – nie ma siły, osobom przyzwyczajonym do obsługi iPhona musi się wydać oporny, nieczuły i niedokładny. Dotykowy to w ogóle złe słowo i wprowadza więcej zamieszania niż porządku – nuvifon reaguje bowiem nie tyle na dotknięcia ile na nacisk a to nie to samo. Animacja nie jest zbyt płynna. Przytłacza też mnogość opcji, ustawień, potwierdzeń i cała filozofia Windows Mobile. Ale to w końcu naturalne – każde nawet najbardziej oczywiste w obsłudze urządzenie wymaga oswojenia i zmiany nawyków. Nie chce więc być zbyt surowy opierając się tylko na pierwszych wrażeniach zwłaszcza, że na ocenę całości mam miesiąc czasu. Cóż, zdążę się pewnie jeszcze przyzwyczaić…
Obok mnie różne modele nuvifonów testują jeszcze autorzy blogów www.foto.pwsk.pl, cassia.pl oraz wiecek.biz. Zachęcam więc do odwiedzin wyżej wymienionych i konfrontacji opinii. Poza tym komplet informacji zawsze jest dostępny na facebookowym profilu producenta. Miłej lektury!
Nuvifone – system i aplikacje
Last modified on 2009-12-09 14:08:07 GMT. 3 comments. Top.
Minęło paręnaście dni z nuvifonem więc czas najwyższy na konkrety. Z racji tematyki bloga, z racji tego, że na co dzień używam iPhona, z racji szumnych zapowiedzi i deklaracji producenta, o których wspominałem na początku liczyłem na to, że cały test oprę na porównaniu nuvifona z applowskim telefonem. Wiecie iPhone kontra Zabójca. Ale tak nie będzie – nie miałoby to bowiem sensu. Nuvifone to zupełnie inna bajka – bez multitacza, z ekranem dotykowym który reaguje na nacisk a nie na dotyk, z systemem operacyjnym, którego filozofię oparto na wirtualnej myszce, okienkach i rozwijanych menu – mimo że całe urządzenie mieści się w kieszeni – nie ma po prostu czego porównywać. Oczywiście iPhone z App Store stanowić będzie dla nas jakiś ogólny punkt odniesienia – tego nie da się uniknąć, jest nim przecież dla całego rynku – jednak wszystkie bardziej bezpośrednie porównania byłyby dla Asusa po prostu druzgoczące.
Największą wadą urządzenia jest bez wątpienia Windows Mobile. Zresztą wszystko widać na obrazkach. Na pierwszy rzut oka nie jest źle ale gdy wejdziemy krok głębiej… Aby utworzyć nową wiadomość wybierz opcje Menu a następnie opcję Nowa. I pozamiatane. Bo i co tu można jeszcze napisać…?
Asus wprawdzie przygotował swoją „skórkę” czy raczej nakładkę na standardowe GUI, która ułatwia używanie nuvifona i przypomina nieco iphonowe rozwiązania ale w praktyce to zbyt mało. Wprawdzie ausuowe skróty znacznie ułatwiają korzystanie z telefonu i oferują szybki dostęp do kilku najbardziej potrzebnych funkcji jednak Windows Mobile wyziera spod spodu właściwie przy każdej okazji. A tych jest całkiem sporo. System ten to po prostu próba przeniesienia interfejsu okienkowego z dużych komputerów, z myszką, kursorem, klawiaturą, kontekstowym menu i całym tym 50-letnim pecetowym „dorobkiem” na ekranik wielkości dużego znaczka pocztowego i komputerek rozmiarów paczki papierosów, obsługiwany sztucznym (lub prawdziwym) palcem. To nie ma prawa być wygodne. Tak się po prostu nie da. Nie tędy droga. Palmtop, dotykowy ekran, minimalna ilość przycisków oraz mający go na co dzień używać człowiek potrzebują zupełnie innego podejścia. Asus ewidentnie czuje ten kierunek ale opierając urządzenie na mobilnym Windowsie sam skazuje się na trwanie w niewygodnym rozkroku. Być może nuvifone G60 pracujący pod kontrolą Linuxa wypada pod tym względem lepiej…
Jak pisałem wcześniej w zestawie obok samego nuvifona, słuchawek z pilotem i ładowarki dostajemy jeszcze ładowarkę samochodową i uchwyt do zamocowania telefonu na szybie. W końcu M20 to nie tylko zwykły smartfon ale też pełnoprawna osobista/samochodowa nawigacja. O tym jednak napisze osobno – w końcu to flagowa cecha nuvifona. Obok nawigacji – oraz oczywiście dzwonienia, obowiązkowych ememesów, dostępu do internetu, obsługi mejla i całej tej niezbędnej sieciowo-telefonicznej sałatki, o której nie warto się rozpisywać bowiem jest i działa – Asus oferuje nam także kompleksowe odtwarzanie multimediów. Odtwarzanie wideo na malutkim kieszonkowym ekraniku od zawsze uważałem za niepotrzebny nikomu wodotrysk, nie da się jednak przecenić roli tego typu urządzeń w odtwarzaniu muzyki.
Nuvifone sprawuje się tu całkiem dobrze. Obsługa odtwarzacza jest wygodna, synchronizacja biblioteki także – o czym więcej napiszę nieco później przy okazji opisywania oprogramowania dla OS X – dźwięk jest dobry, słuchawki dosyć porządne. Nie ma się tu do czego przyczepić. To o tyle istotne, że spora część „multimedialnych telefonów” mimo, że pozwala na słuchanie muzyki wcale do tego nie zachęca. W teorii wszystko ładnie, pięknie ale w praktyce obsługa jest koszmarna, dźwięk kiepski, do tego mało miejsca na jakaś sensowną przenośną płytotekę. M20 taki nie jest i trzeba to odnotować. Spokojnie sprawdzi się jako kieszonkowy odtwarzacz muzyki. Choć – by zachować właściwe proporcję – muszę też napisać, że do wygody iPoda jednak mu daleko.
M20 out of the box wyposażony w kilka przydatnych aplikacji – mobilną wersję Office, dwie przeglądarki internetowe – Operę mini i Internet Explorera, Marketplace czyli windowsowy App Store oraz jeszcze kilka innych mniej istotnych lub oczywistych drobiazgów (notatki, kalendarz, klient poczty itd.) oraz oczywiście także funkcjonalną i sprawną nawigację. Wszystko to w cenie telefonu co przy cenach takich aplikacji i akcesoriów w AppStore daje na starcie przynajmniej paręset złotych oszczędności.
Windowsowy Marketplace to nic o czym warto by pisać długo i parlamentarnie. Aplikacji dostępnych z telefonu jest ledwie kilkanaście (!), cześć z nich jest zaskakująco kosztowna. Ale może to wynik wyświetlania cen w złotówkach a nie w euro? Hmmm. Tak czy siak – strasznie mało tam towaru…
Zaglądając do sklepu poprzez www naliczyłem niespełna 400 tytułów – część jest pewnie dostępna tylko w wybranych krajach i stąd rozbieżności. Tak czy siak Microsoft ma przed sobą dłuuuuga drogę w tym segmencie rynku. Naprawdę długą. Tak wygląda to na obrazku przygotowanym przez serwis CNN Money…
Wracając do rzeczy – Opera mini sprawuje się prawie równie dobrze jak mobilne Safari – chociaż jak wiemy „prawie” robi czasem wielką różnicę – czego niestety nie da się powiedzieć o mobilnym Explorerze. Nie da się go po prostu używać. Ale uwaga – w zamian program bezproblemowo wyświetla flashowe reklamy! Imponujące!
Obok flasha telefon bez problemu radzi sobie też z innymi typowymi formatami – prosto po wyjęciu z pudełka wyświetla obrazki, pedeefy, dokumenty tekstowe, arkusze Excela i tak dalej i tym podobne. Nie sądzę abyście natrafili tu na jakieś problemy. Jest nawet kieszonkowy Zip!
Bardzo spodobały mi się nuvifonowe notatki – z racji wykorzystania rysika można tu całkiem sprawnie rysować, a że ekran jest wysokiej rozdzielczości obrazek przypomina pismo odręczne czy długopisowa bazgraninę po marginesach notesu dużo bardziej niż można by się spodziewać. Tu ujawnia się przewaga rysika nad palcem – od dziecka uczymy się pisać i rysować za pomocą jakiegoś narzędzia (kredki, długopis, pióro, pędzel itd.) a nie własnych dłoni i rysik w takich wypadkach jest paradoksalnie dużo bardziej naturalny niż palec. Klawiatura ekranowa nie jest tak wygodna jak w iPhonie ale da się jej używać jeśli człowiek zdobędzie się na stukanie w ekran rysikiem lub gdy ma naprawdę szczupłe palce i odpowiednio dużo determinacji. Jednak jeśli macie wielkie dłonie i pokaźne paluchy radzę poszukać sobie innego telefonu. Strasznie irytowało mnie drganie telefonu przy każdym dotknięciu ekranu – taka symulacja fizycznego kliknięcia, włączona domyślnie – na szczęście jednak da się to wyłączyć. Drobiazg po którym nuvifone od razu staje się bardziej sympatyczny.
Sterowanie odbywa się albo za pomocą palca, albo za pomocą rysika albo za pomocą tzw. wybieraka krzyżowego, jak z upodobaniem piszą autorzy różnych polskich tłumaczeń instrukcji obsługi różnych elektronicznych urządzeń, czyli po prostu dużego klawisza reagującego jak joystick. Nie warto przyzwyczajać się do jednej metody – raz lepszy jest palec np podczas dzwonienia, raz rysik np. podczas pisania a raz klawisz-klawisze. Wygląda to nieprzyjaźnie, w pierwszym kontakcie takie się też wydaje ale po kilku dniach człowiek się właściwie gładko się do tej obfitości przyzwyczaja. Nie jest to na pewno wzór ergonomii ale też nie napotkamy tu niczego co odróżniałoby nuvifona od innych tego typu urządzeń. Wszystkie obecne na rynku telefony, smartfony, odtwarzacze mp3, cyfrowe aparaty fotograficzne, dżi-pi-esy obsługuje się z grubsza tak samo i nie wydaje mi się aby M20 jakoś tu odstawał. Zwłaszcza w swojej kategorii.
Mimo to do wygodnej obsługi nuvifona rysik jest jednak niezbędny. Wprawdzie większość rzeczy uda się zrobić za pomocą palca ale jest to raczej frustrujące. Ekran trzeba naciskać zdecydowanie, zresztą interfejs mobilnych Windowsów telefonu nie jest przystosowany do takiego sterowania. Niektóre ikonki są zbyt małe, dotknięcia bywają źle interpretowane i tak dalej – słowem sporo z tym zachodu. Rysik nie sprawia takich problemów, co więcej trzymając go w ręce człowiek przestaje też oczekiwać lekkości i multidotyku, dzięki czemu urządzenie przestaje irytować co szczególnie odczują posiadacze iPhonów lub innych urządzeń z ekranami pojemnościowymi. Nie sądziłem, że to możliwe ale po kilku dniach przestawiłem się na rysik właściwie bezboleśnie czego nie da się niestety powiedzieć o mobilnym Windowsie…
I jeszcze jedna rzecz na plus. To program Wprowadzenie. Właściwie jest to systemowa pomoc – a raczej jej najpotrzebniejszy wycinek ujęty w osobnej aplikacji. Rzecz absolutnie niezbędna dla każdego kto po raz pierwszy bierze nuvifona do ręki. Oszczędza sporo czasu, ułatwia przebijanie się przez windowsowe ustawienia i krok po kroku prowadzi człowieka do celu. Duże brawa za ten pomysł! Pokazuje to też wyraźnie że twórcy telefonu zdają sobie sprawę z tego jak bardzo windowsowy interfejs jest nieczytelny i skomplikowany. Zwłaszcza dla laika, który nie znajduje przyjemności w konfiguracji i grzebaniu w ustawieniach… Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że lepiej byłoby zlikwidować przyczyny niż neutralizować ich skutki – prawda? Cóż, to tyle na dziś. Pamiętajcie, że cały czas czekam na wasze sugestie co jeszcze opisać, na co zwrócić uwagę i tak dalej…
Nuvifone i LBS
Last modified on 2009-12-10 00:31:34 GMT. 4 comments. Top.
Jak pisałem, flagową cechą nuvifonów jest nawigacja. GPS zwykle kojarzy nam się z urządzeniami, które wyświetlają mapy, wskazują drogę i odpowiadają na pytanie jak gdzieś trafić. Jednak przecież aby wszystko to było możliwe urządzenie musi najpierw odpowiedzieć na pytanie gdzie aktualnie jesteśmy. Określanie własnej pozycji to zresztą podstawowe zadanie wszystkich odbiorników GPS – prawda? Reszta to tylko pomysł na wykorzystanie danych. Zostańmy więc przez chwilę w tym punkcie i zastanówmy się co jeszcze – poza zaznaczeniem pozycji na mapie – można z taką informacją zrobić… A można bardzo wiele – w końcu skoro telefon wie gdzie jesteśmy może dostosowywać się do naszego aktualnego położenia. Ustawić godzinę i strefę czasową jeśli podróżujemy po świecie, automatycznie wybrać ustawienia waluty w programach do konwersji jednostek, ustawienia pogodynki lub właściwą konfigurację innych usług – wyciszenie dzwonka, wybór wifi czy używanego konta e-mail – w zależności od tego czy jesteśmy akurat w domu, w szkole czy w biurze. Nie wygląda to być może zbyt imponująco ale w działaniu jest imponujące i umożliwia zbudowanie naprawdę łatwego w użytkowaniu i inteligentnego oprogramowania. Tego typu usługi nazywają się mądrze LBS a akronim ten oznacza po prostu usługi oparte o lokalizację (Location Based Service). W nuvifonie zintegrowano je z przeszukiwaniem sieci. Sam pomysł nie jest wprawdzie oryginalny ani specjalnie nowy ale jego realizacja zasługuje na szacunek. Zwłaszcza, że tego typu usługi ciągle nie stały się jeszcze popularne ani powszechnie używane – a powinny! To naprawdę szalenie wygodne. Wyobraźcie sobie – kilka puknięć w ekran komórki i mamy adresy znajdujących się w pobliżu restauracji, stacji benzynowych, szpitali, aptek, repertuar kin i czego tam sobie jeszcze człowiek zapragnie. Działa to dokładnie tak jak powinno i z tego co zaobserwowałem wyniki serwowane przez nuvifona są i aktualne i sensowne. Rażą może trochę cmentarze w sekcji Atrakcje ale w końcu szeroko rozumiane cmentarnictwo, architektura i sztuka cmentarna czy wyszukiwanie i kolekcjonowanie epitafiów, to właściwe hobby jak każde inne…
Co ważne – nie jest to tylko kolejna papierowa funkcja. Więcej, moim zdaniem to jedna z nowości równie ważna jak połączenia głosowe, kieszonkowy mejl czy esemesy i za kilka lat jej brak w telefonie będzie po prostu nie do pomyślenia. Jest to poza tym całkiem sensowny sposób wykorzystywania wbudowanych w telefony modułów GPS. Klasyczne mapy to jedno – ale ich obecność w komórkach jest – powiedzmy to sobie wprost – nieco dyskusyjna… Zintegrowane czy dedykowane specjalnie dla samochodów rozwiązania mają tu bowiem naturalną przewagę nad kieszonkowymi konkurentami choćby z racji rozmiarów ekranu, stałego zasilania itd. A także tego że trudno je zostawić w drugiej marynarce czy w kuchni na stoliku – prawda? Jednak taki kieszonkowy przewodnik, który zawsze wie gdzie jesteś i kto w okolicy urządza akurat przyjęcie, gdzie kupić lody, obiad, zatankować albo wypłacić gotówkę – to przecież zupełnie inna bajka niż „skręć w prawo, skręć w lewo, zjedź na autostradę”… Nieprawdaż? Warto więc pamiętać, że GPS to nie tylko mapy i nawigacja. GPS to dla elektroniki także oczy i uszy, dzięki którym może być ona nie tylko bardziej funkcjonalna ale też łatwiejsza w obsłudze!
Zresztą zauważcie co robi się ze współczesną elektroniką – czasy kiedy komórki, komputery i inne urządzenia tego typu oferowały tylko to w co wyposażył je producent dawno minęły. Dziś równie ważny jak parametry techniczne – a może i ważniejszy! – jest dostęp do usług. Telefon bez zasięgu to tylko kawałek plastiku. Przypomnijcie sobie jak wyglądał iPhone bez App Store. Tak właśnie wygląda prawdziwy cloud computing – w praktyce a nie w kolorowym i egzaltowanym tygodniku! Internet w telefonie to już dzisiaj banał – ale dobrze wykorzystany internet w komórce to ciągle jeszcze zagadka przyszłości. wiecie o co chodzi – można w końcu przeżyć bez wysyłania e-maili czy blipowania z tramwaju ale interaktywna, dobrze poinformowana mapa, przewodnik czy wyszukiwarka pożytecznych informacji to już zupełnie inny gatunek. Coś co ułatwia życie a nie tylko zabija czas. Owszem, zawsze będzie można to samo zrobić ręcznie, na piechotę korzystając z przeglądarki i googla, wpisując odpowiednio sformułowane pytanie ale zautomatyzowanie całego procesu oszczędza czas, jest wygodne, łatwiejsze w obsłudze. Słowem, może z tego skorzystać każdy. I siedzący w temacie nastolatek i niedowidzący emeryt. A o to przecież w tym wszystkim chodzi – technologia powinna być przezroczysta, łatwa i dostępna, prawda? Bez wątpienia tego typu usługi to znacznie ciekawszy i bardziej poważny obszar zastosowań przenośnej elektroniki niż modna obecnie „rzeczywistość rozszerzona” albo jakiś niezidentyfikowany web 2.0 i wirtualne wspólnoty. LBS jest bowiem w odróżnieniu od nich naprawdę funkcjonalny, przydatny nie tylko dla oblatanych z elektroniką i gadżetami nastolatków ale właściwie dla każdego. W ten właśnie sposób uwidacznia się zresztą prawdziwa wartość dostarczanej informacji. Google Maps w komputerze to właściwie tylko fajny globus i w zasadzie nic więcej. Tymczasem LBS i mu podobne rozwiązania to już nie jest jakaś tam e-zabawka – wprawdzie fajna, intrygująca ale właściwie nie wiadomo co z nią zrobić – to całkiem poważna, przydatna i naprawdę upraszczająca wiele codziennych spraw technologia. Bezdyskusyjnie.
Nuvifone – nawigacja
Last modified on 2009-12-14 08:34:16 GMT. 2 comments. Top.
Ostatnio pisałem o integracji pozycji geograficznej z wyszukiwarką internetową a dziś będzie o mapach. Biorąc do testów nuvifona liczyłem przede wszystkim na dobrą nawigację. Garmin w nazwie zobowiązuje. I telefon faktycznie daje radę – nawigacja jest dobra. Niestety jednak obsługa modułu nawigacyjnego pozostawia wiele do życzenia. Jest nieoczywista. Prosta i wydawałoby się podstawowa rzecz a więc wskazanie punktu, do którego chcemy dojechać wymaga kilku kompletnie zbytecznych puknięć w ekran i wgłębianie się w meandry niezbyt czytelnego menu. Sprawa wygląda nieco lepiej kiedy mamy już telefon skonfigurowany a docelowe adresy zaznaczyliśmy wcześniej i dodaliśmy je do zakładek (ulubionych) ale wymaga to trochę zachodu oraz dostosowania się do urządzenia. Tymczasem ja wolałbym raczej aby to ono dostosowywało się do mnie i moich pomysłów… A już na pewno w sprawach tak oczywistych! Zwłaszcza, że ewentualne zmiany to nic wielkiego – ot, po prostu przemyślenie sposobu w jaki ludzie będą z telefonu i nawigacji korzystać.
Nie wymaga to wcale wielkiego wysiłku – mimo iż jest to rzecz zupełnie zasadnicza – oprogramowanie przecież już jest, działa całkiem dobrze jeśli brać pod uwagę czysto techniczną stronę zagadnienia trzeba je jeszcze tylko dopracować pod kątem potrzeb użytkownika. Tego elementu bardzo tu brakuje – a dobrze przemyślany interfejs kilku najważniejszych aplikacji spokojnie przykryłby wszystkie lub prawie wszystkie opisane wcześniej przeze mnie wady nuvifona. Wcale nie zmyślam – iPhonowi też zarzucano różne prawdziwe i wyimaginowane braki ale nadrabiał właśnie dzięki wygodzie i łatwości obsługi, nieprawdaż? Bardzo, bardzo brakuje tu jakiegoś sensownego projektu interakcji!
Nie mam pojęcia po co komu do szczęścia potrzebne są takie informacje jak te na obrazkach powyżej – o ile jeszcze statystyka od biedy ujdzie – średnia prędkość, dystans i działający w czasie rzeczywistym prędkościomierz zamiast fontanny można jeszcze zrozumieć – to lokalizowanie pozycji satelitów na nieboskłonie i dziwne wykresy ilustrujące moc czy opóźnienie sygnału (tak się domyślam bo niby skąd mam wiedzieć?) raczej mnie odpychają niż przyciągają. To zawracanie człowiekowi głowy niepotrzebnymi informacjami, zaciemnianie prostego obrazu i odwracanie uwagi od rzeczy istotnych. Jestem tu i chcę się dostać tam – potrzebuję wiedzieć którędy mam iść/jechać i to mi w zupełności wystarcza! Skupmy się na meritum – dzisiejszy świat generuje już wystarczająco dużo informacyjnego szumu i naprawdę nikt nie potrzebuje jeszcze więcej nierelewantnych informacji pochodzących z własnej kieszeni. Co za dużo to nie zdrowo!
Tyle narzekania. Poza tym jest całkiem miło – Nuvifone z wyprzedzeniem mówi gdzie skręcić, którego pasa należy się trzymać, wyświetla ograniczenia prędkości i tym podobne – i do tego typu wskazań nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Na co dzień nie używam żadnej nawigacji trudno więc porównać mi nuvifona z konkurencją – jednak gdyby nie koślawa obsługa – byłbym z garminowych map zadowolony. Mapy są dokładne, świeże i tylko kilka razy zdarzyły się jakieś drobne – naprawdę niewarte uwagi – niedociągnięcia. Ponieważ akurat nie wybierałem się w Zupełnie Nieznane Strony sprawdzałem nuvifona w znacznie bardziej wymagający sposób – otóż kazałem mu się prowadzić w miejsca i trasami, które doskonale znam. To trudniejsze zadanie bowiem od razu byłem w stanie ocenić czy urządzenie zachowuje się jak przyjaciel czy jak praski taksówkarz – na wszelki wypadek wyjaśniam, że chodzi tu o Pragę, stolicę Czech a nie o dzielnicę Warszawy – wiozący pasażera dwie przecznice dalej przez najbardziej odległe przedmieścia. Osobną kwestią jest jednak rozmiar ekranu – w samochodzie, z odległości kilkudziesięciu centymetrów jest on po prostu nieczytelny. Jeśli tylko potrzebujemy zobaczyć nitkę drogi – jest w porządku ale już odczytywanie nazw mijanych ulic wymaga lupy albo żywego pilota. Nieco do życzenia pozostawia też polonizacja urządzenia – nazwy ulic wyświetlane są z błędami – w oczy rzucają się literówki, czasem jakieś chińskie czy japońskie krzaczki albo zła interpretacja nazw w stylu „Aleja Jana Pawła Ii”. To oczywiście drobiazgi ale trudno ich nie zauważyć… I znów – łatwo je poprawić, wystarczy tylko doszlifować szczegóły. Mam wrażenie, że w M20 wyraźnie zabrakło tego właśnie elementu. A to przecież – biorąc pod uwagę proces projektowania i produkcji – tak niewiele…
Inną ciekawostką opartą na nuvifonowym GPS jest usługa Ciao! Ciao – jak wszyscy wiedzą – to po włosku cześć. Jak sama nazwa wskazuje usługa ta ma ułatwić właścicielom nuvifonów kontakty towarzyskie i wyszukiwanie znajomych. A mówiąc całkiem wprost podglądanie przez wybrane osoby informacji o aktualnym położeniu telefonu a więc także i jego właściciela. Całość jest oczywiście pod kontrolą – inaczej usługa nazywałaby się pewnie „Wielki Brat” – mamy więc możliwość ustalenia kiedy i kto może nas śledzić. To zapewne świetne rozwiązanie gdy chcemy zaczerpnąć – w opozycji do prywatności – trochę „publiczności”. Brzmi trochę dziwnie, prawda? Ciao! może aktualizować się automatycznie lub ręcznie jeśli nie lubicie być na świeczniku zbyt długo. Pomysł może wydawać się fajny ale moim zdaniem jest raczej przerażający. Fajny gdy szukamy rozrywki i błądzimy po knajpach w całym mieście szukając znajomych twarzy. Być może fajny dla rodziców, którzy obawiają się o bezpieczeństwo – i szczerość – dorastających dzieci. Jednak taka permanentna inwigilacja to chyba kiepska metoda wychowawcza… Przerażający gdy pomyślimy o możliwych nadużyciach – szpiegowaniu niczego nieświadomej żony (lub męża), nie wspominając już o przysłowiowych facetach w czerni. Choć oni już to mają od dawna… Oczywiście trochę przesadzam – nuvifon na to nie pozwala, za każdym razem grzecznie pyta i informuje o swojej aktywności niemniej sama możliwość jaką stwarza tego typu technologia wydaje mi się cokolwiek dwuznaczna. O ile LBS bardzo mi się spodobał to Ciao! wręcz przeciwnie. Nie chciałbym czegoś takiego w telefonie i naprawdę nie wiem skąd bierze się moda na tego typu techno-ekshibicjonizm. Cóż najwyraźniej jestem już zramolałym zgredem i nie rozumiem współczesności…
Nuvifone i OS X
Last modified on 2009-12-16 11:30:44 GMT. 2 comments. Top.
Niełatwo używać M20 mając maka. Szerzej sprawę biorąc w ogóle nie jest łatwo używać smartfona z Windows Mobile na maku. Oczywiście jakoś bardzo trudno nie jest – niemniej trzeba podkreślić, że producent nuvifona nie dostarcza żadnego oprogramowania dla OS X i trzeba z tym sobie poradzić samemu. Poniżej zawartość płyty instalacyjnej – jak widać same pliki .exe i .dll…
Na szczęście na rynku jest już trochę oprogramowania dedykowanego dla windowsowych smartfonów a OS X sam w sobie oferuje tu także oferuje kilka udogodnień. Nie jest jednak zbyt różowo – M20 to stosunkowo nowy produkt i Snow Leopard w wersji 10.6.2 jeszcze go nie obsługuje. Uruchomienie iSync kończy się takim oto rezultatem:
Oczywiście nie ma problemów ręcznym z dostępem do zawartości telefonu – out of the box wszystko działa zarówno po bluetooth jak i po kablu USB (telefon jest widoczny w Finderze jako dodatkowy dysk). Nie jest to może rozwiązanie na miarę SyncMate czy microsoftowego ActiveSync ale lepszy rydz niż nic…
Osobną kwestią pozostaje synchronizacja multimediów ale tu z pomocą przychodzi nieoceniony doubleTwist. Program słynnego DVD Jona oferuje znany z iTunes interfejs oraz kompleksową i całkiem wygodną obsługę. Bez problemu przeniesiemy w obie strony zdjęcia, filmy i oczywiście muzykę. Całość nie jest jeszcze tak wygodna jak oryginał ale naprawdę niewiele mu do tego brakuje – no i rzecz najważniejsza: obsługuję masę różnych urządzeń!
Obok tego na rynku znajdziecie rozwiązania komercyjne takie jak SyncMate czy The Missing Sync for Windows Mobile. SyncMate w darmowej wersji oferuje podstawową funkcjonalność – czyli synchronizację kalendarzy i kontaktów. Płatna wersja pozwala na dużo więcej w tym także na wygodną synchronizację multimediów – szczegóły znajdziecie na blogu Przemka Marczyńskiego. Krótko mówiąc – świetny i niezbyt drogi soft ($40), który spokojnie zastąpi oryginalne oprogramowanie. The Missing Sync for Windows Mobile oferuje podobne możliwości za podobne pieniądze.
Jeśli więc macie zamiar kupić nuvifona – albo jakiegokolwiek innego nieapplowskiego smartfona – trzeba będzie wziąć pod uwagę dodatkowy wydatek. Mogę was jednak zapewnić, że na pewno okaże się on wart każdego wydanego centa. Zresztą SyncMate jest dostępny a Missing Sync oferuje 14-dniowy okres próbny – możecie sprawdzić samemu…
Jak widać – mimo, że przed momentem zachęcałem was do zakupu gotowego, kompleksowego rozwiązania – można się bez niego obejść łącząc ze sobą funkcjonalność doubleTwist, darmowej wersji SyncMate oraz systemowe możliwości OS X. Da się więc używać windowsowego smartfona na maku bez dodatkowych wydatków – choć zdecydowanie nie jest to moim zdaniem warte czterdziestu dolarów oszczędności. Ale jeśli ktoś chce – można…
Myślę, też że producent spokojnie mógłby dołączyć darmowe makowe oprogramowanie albo chociażby informację o nim do zestawu – w końcu nie wszyscy potencjalni nabywcy muvifona używają pecetów! Jednak Asus najwyraźniej nie celuje w tą stronę…
Mimo to w sekcji Najczęściej zadawane pytania na stronach poświęconych M20 znalazłem informację na temat instalacji jakiegoś plugina dla maka. Poklikałem i znalazłem się na stronie Garmina, który oferuje całkiem sporo narzędzi dla maków! Pierwsze wrażenie pozytywne ale po chwili zrozumiałem, że coś tu jednak nie gra – skąd mam bowiem wiedzieć czy wszystkie te dodatki zadziałają z nuvifonem. Cały kłopot polega na braku jednoznacznych informacji podanych w jakiejś strawnej formie. Jako użytkownik liczyłbym na proste wyjaśnienie, bez wdawania się w techniczne szczegóły lub niewiele mówiące wyjaśnienia. A tu człowiek dowiaduje się jak ma ściągnąć i zainstalować cały pakiet – i to krok po kroku! – ale jednocześnie nie wie czy w ogóle on mu się do czegoś przyda! Instalacja rzeczonego plugina wyglądała prawie jak maszyna która robi piiiiiing. Wszystko poszło gładko i sprawnie ale nie udało mi się go zmusić do żadnej sensownej pracy… Cała ta powyższa sytuacja to doskonała ilustracja powiedzenia „technika stworzona przez inżynierów dla inżynierów”. Ech! Chyba nie tego oczekują nabywcy i użytkownicy…
Przypominam, że obok mnie różne modele nuvifonów testują jeszcze autorzy blogów www.foto.pwsk.pl, cassia.pl oraz wiecek.biz. Zachęcam więc do odwiedzin wyżej wymienionych i konfrontacji opinii. Poza tym komplet informacji zawsze jest dostępny na facebookowym profilu producenta. Pamiętajcie też, że cały czas czekam na wasze pytania, sugestie co jeszcze opisać, na co zwrócić uwagę i tak dalej. Odpowiedzi będą po świętach!
Nuvifone – odpowiedzi na pytania
Last modified on 2010-01-04 17:24:39 GMT. 3 comments. Top.
Jaka jest ilość kliknięć do budzika? Dwa. Reszta to już ustawienia i tu jest już gorzej bo niezbyt czytelnie.
Iloma kliknięciami dojdziesz do wyciszenia telefonu? Do ściszania i zgłaśniania służą dwa przyciski z boku, dokładnie tak samo jak w iPhonie. Obok suwaka mamy też na ekranie dwa osobne przyciski które pozwalają całkowicie wyciszyć telefon i włączyć wibrację. Słowem jest szybko i naturalnie. Ponadto w ten sam sposób działa ikonka głośniczka w tzw. trayu.
Iloma kliknięciami dojdziesz do kalkulatora (lub każdej innej aplikacji)? Ikonkę kalkulatora lub dowolnej aplikacji można dodać na jeden z kilku ekranów ze skrótami może być więc dostępna zaraz po odblokowaniu telefonu.
Ile trzeba aby zapisać nowy telefon oraz ile aby edytować istniejący? Zakładając, że mamy telefon odblokowany trzy kroki aby dodać kontakt (i możemy zacząć wprowadzać dane) oraz cztery aby edytować istniejący.
Dlaczego wybrali Windows Mobile? Cóż, też zadawałem sobie to pytanie. Przynajmniej kilkanaście razy… A odpowiadając poważniej – widocznie tak jest taniej niż napisać własny system od zera. Zwłaszcza jeśli nie myśli się o stworzeniu platformy – tak jak zrobiło to Apple – a o sprzedaży różnych niekompatybilnych i niepowiązanych ze sobą urządzeń. W tym roku mam M20, za rok będzie M40 albo M30 i tak dalej. Drugi z nuvifonów, model G60 działa już pod kontrolą Linuxa. Może tu jest jakaś nadzieja? Test tego smartfona znajdziecie na blogu wiecek.biz.
Ciekaw więc jestem jak w porównaniu z iPhonem wypada intuicyjność interfejsu? Pisałem o tym kilkukrotnie w teście ale na potrzeby tego odcinka powtórzę. Źle. Windows Mobile pozwala dosyć precyzyjnie skonfigurować telefon pod siebie, po przyzwyczajeniu pozwala na w miarę szybką obsługę, nakładka Asusa pozwala wprowadzić w to trochę wygody i nieco upodobnić telefon do iPhona ale właściwie żadno z powyższych rozwiązań nie jest konsekwentne ani intuicyjne. Do tego dochodzi ekran reagujący na nacisk a nie na dotyk, rysik który ma wprawdzie kilka zalet ale także w porównaniu z palcem poważną wadę – trzeba go wyjąć! – i mamy komplet informacji. M20 to nie jest telefon dla kogoś kto szuka prostoty i szybkości znanej z iPhona.
Interesuje mnie czy M20 ma wymienną baterię? Tak. Czy M20 ma wejście na karty flash? Nie. Jaką pojemność ma M20? 4GB. Wszystkie parametry techniczne można znaleźć na stronie producenta. Jakiej rozdzielczości jest aparat fotograficzny i jakiej jakości są robione nim zdjęcia? Aparat ma matrycę o rozdzielczości 3 megapiksele. Zdjęcia są takie jakich należy się spodziewać po komórce. Jakość fotografii zawsze zależy od człowieka – patrz fotografia otworkowa – skoro można zrobić dobre zdjęcie pudełkiem do butów można je także zrobić komórką. Każdą.
Ciekaw jestem jak nuvifone wypada w kwestii żywotności baterii? Nie najgorzej. Jednak jak wszystkie tego typu wielofunkcyjne urządzenia jest wykorzystywany znacznie bardziej niż zwykłe telefony co odbija się na osiągach. Zakładając normalne zastosowania – kilka stron www, parę mejli, rozmów esemesów, jakaś grę, kilkukrotne użycie GPS lub LBS, używanie wifi, synchronizację z komputerem po bluetooth i tym podobne zastosowania trzeba nastawić się na codzienne ładowanie telefonu. No góra co drugi dzień. Trudno tutaj o bardziej precyzyjne wyniki – wszystko zależy od intensywności z jaką używamy telefonu.
Jak wygląda synchronizacja z makiem? Pisałem o tym obszernie wcześniej ale powtórzę. Producent nie dostarcza żadnego wsparcia dla OS X. Na szczęście istnieją rozwiązania firm trzecich – niestety płatne. Koszt zakupu dodatkowej aplikacji wynosi około 40 dolarów. Niemniej za te pieniądze dostajemy bardzo funkcjonalne i solidne oprogramowanie. Jeśli więc chcemy używać M20 z makiem (lub szerzej każdego innego smartfona z WinMo) trzeba po prostu cenę programu wliczyć w koszt zakupu telefonu. Można też poradzić sobie używając darmowych wersji komercyjnych narzędzi, przenosić dane ręcznie lub za pomocą jakichś skryptów i tym podobne ale na pewno nie będzie to tak łatwe i wygodne jak używanie dedykowanego oprogramowania.
Ja jestem ciekawy, czy ten telefon potrafi pracować bez komputera? Oczywiście. Choć w ten sposób sporo się traci. To właśnie synchronizacja kontaktów, kalendarzy, danych i kompleksowa współpraca z komputerem powoduje że warto zapłacić za smartfona więcej niż na zwykłą komórkę.
Czy przez bluetooth da się przesyłać dane do innego telefonu? Tak. Windows Mobile oferuje tu dwie możliwości – na pierwszy rzut oka nieco nieczytelne – wyślij i transmituj. Wysyłanie dotyczy esemesów, ememesów, mejla itp. podczas gdy transmisja oznacza wysyłanie danych via bluetooth.
Bardzo chciałbym zobaczyć ile trwa otwarcie wiadomości tekstowej, przejście do książki adresowej, czy chociażby wejście w odtwarzacz. Telefon działa szybko. Nie można mu pod tym względem nic zarzucić. Otwarcie książki adresowej to dosłownie moment – dłużej trwa chyba wybudzenie telefonu ze stanu czuwania! Podobnie rzecz wygląda z muzyką czy esemesem. Problemem jest tutaj nie tyle szybkość reakcji urządzenia (wydajność) ale wrażenia jakie odbiera użytkownik. To co psuje obrazek to niezbyt płynna animacja, wymagający zdecydowania i nacisku ekran rezystancyjny oraz niepotrzebne windowsowe komunikaty (np. przy pierwszym uruchomieniu odtwarzacza telefon wyświetla nagscreena z informacją gdzie jest zapisywana muzyka, da się to na szczęście wyłączyć ale częstotliwość ich występowania jest irytująca i ostatecznie spowalnia obsługę), które stwarzają wrażenie, że całość reaguje dosyć ospale. Działanie urządzenia może też spowolnić multitasking – dużo aplikacji w tle odbija się czasie reakcji używanego programu.
Tyle tym razem. Za parę dni zapraszam na podsumowanie całości. Przypominam też, że bok mnie różne modele nuvifonów testują jeszcze autorzy blogów www.foto.pwsk.pl, cassia.pl oraz wiecek.biz. Zachęcam więc do odwiedzin wyżej wymienionych i konfrontacji opinii.
Nuvifone – podsumowanie
Last modified on 2010-01-09 10:53:01 GMT. 0 comments. Top.
To nie jest zły telefon. Sporo potrafi. Po oswojeniu, przyzwyczajeniu i starannym dostosowaniu go do własnych potrzeb może być całkiem wygodny i szybki w obsłudze. Jeśli producent nie porzuci tego modelu i zadba o poprawki, aktualizacje i zmiany w oprogramowaniu, może być tylko lepiej. Nie mam wątpliwości, że to możliwe. Wystarczy tylko trochę więcej zaangażowania w projekt interfejsu aby wyeliminować większą część jego wad – poważnie! Oczywiście, szkodzi mu bardzo porównanie z iPhonem – nie mogło go jednak na tym blogu zabraknąć, prawda? Nie chciałbym jednak aby wpłynęło to na ocenę nuvifona w dominujący sposób – w końcu nie wszyscy są z możliwości, specyfiki i filozofii obsługi iPhona zadowoleni… Być może więc nuvifony są właśnie dla nich, nie sądzicie?
Ewidentne zalety nuvifona to – dostępna bez żadnych dodatkowych kosztów – nawigacja z dobrymi mapami, wygodny i przyszłościowy system LBS (Location Based Service). Na plus zasługuje też – niestety niezbyt udana – próba ukrycia Windows Mobile pod uproszczonym i przejrzystym „iphonowym interfejsem”. Widać że Asus dostrzega problem zbyt skomplikowanej obsługi i stara się mu zaradzić. To daje jakąś nadzieje na przyszłość. Sam wyświetlacz jest świetnej jakości – naprawdę! – szkoda tylko, że wymaga tyle zdecydowania… Mutidotyk nie jest wcale niezbędny do wygodnej obsługi multimedialnej komórki jednak ekran dotykowy – jak sama nazwa wskazuje – zdecydowanie powinien reagować na dotyk a nie na nacisk. Tego właśnie oczekujemy biorąc do ręki takie urządzenia, prawda? Myślę więc, że rezystancyjny wyświetlacz to po systemie operacyjnym druga podstawowa wada nuvifona. Techniczne możliwości to jedno – niektóre są imponujące jak LBS, niektóre stanowią obowiązujący na rynku standard niewart nawet wzmianki, niektóre wymagają drobnych lub większych poprawek – ale wszystko ostatecznie i tak rozbija się o samą obsługę urządzenia. Jeśli jest ona niedopracowana, zawodna lub zbyt wymagająca to nawet najlepsza, najnowocześniejsza i najlepiej pomyślana elektronika przestaje być atrakcyjna. Niby mamy wszystko co trzeba, niby poukładane logicznie a jednak… Coś tu nie gra. Ostatecznie to właśnie interfejs, jego czytelność i responsywność decyduje o tym jak odbieramy całą resztę. Nie chcę być niepotrzebnie złośliwy ale Asus i Garmin mają w tym obszarze sporo do nadrobienia… Nie tylko oni zresztą ale to już temat na inny tekst.
Mimo, iż Windows Mobile pozwala na ustawienie tysiąca różnych parametrów (często niepotrzebnych i tylko komplikujących używanie) nie znalazłem np. sposobu na dostosowanie zestawu trzech dużych ikon (słuchawka, lupa, mapa) do własnych potrzeb – niby drobiazg a jednak… Telefon komórkowy to telefon komórkowy – nic wielkiego, można się go „nauczyć” ale przecież każdy z nas korzysta z tego typu urządzeń inaczej, nawet jeśli są to tylko drobne różnice. Jeden więcej dzwoni, inny więcej esemesuje a jeszcze inny woli słuchać muzyki zamiast serwować po sieci. Wiecie o co chodzi. Warto by więc pozwolić każdemu ustawić najczęściej wykorzystywane funkcje pod siebie. Może wydawać się że to drobnostka – da się w końcu ustawić pozostałe ikonki – ale ta niekonsekwencja wydaje mi się nie tyle uciążliwa co bardzo wymowna. Zwłaszcza w systemie, który co chwilę o coś pyta, prosi o doprecyzowanie, potwierdzenie i umożliwia konfigurację tysiąca i jednego drobiazgu. Skąd bierze się ten dysonans? Telefon jest niezaprzeczalnie na swoim miejscu, z szukaczki (LBS) może bym nie zrezygnował (choć pewny nie jestem, używa się jej jednak rzadziej niż np. odtwarzacza muzyki) ale już na pewno wywaliłbym precz domyślny skrót do map. Pokazuje on właściwie tylko bieżącą pozycję a to wydaje mi się kompletnie nieprzydatne – chyba że ktoś prowadzi taki tryb życia, że regularnie budzi się w obcym mieszkaniu, w nieznanym mieście i pozbawiony wspomnień… Pisałem o tym obszernie wcześniej – brak tu po prostu projektu interakcji, pomysłu który niwelowałby ów rozdźwięk pomiędzy opinią inżyniera a potrzebami użytkownika. Swoją drogą, ciekawe czy jest to w ogóle możliwe kiedy sprzęt i oprogramowanie pochodzi od dwóch różnych producentów? Oto jest pytanie!
Ok. Wystarczy tego narzekania. Powtórzę – to nie jest zły telefon jednak żeby go używać trzeba się go nauczyć i wybaczyć mu wszystkie windowsowe grzechy. Zresztą Windows Mobile i sam nuvifon pozwalają na znacznie więcej niż się z początku wydaje – i oddając sprawiedliwość muszę powiedzieć, że budzi to mój szacunek – jednak nieoczywista obsługa i nieczytelny interfejs skutecznie utrudniają codzienne korzystanie z wszystkich tych zbędnych i niezbędnych dobrodziejstw. Nuvifone jest po prostu wymagający i trzeba sporo samozaparcia aby się z nim zaprzyjaźnić. Ponadto w ciągu miesiąca i kilku dni używania M20 zaliczyłem cztery zwisy – telefon albo sam się zrestartował albo musiałem to zrobić za niego. Dwa razy trzeba było wyjąc baterie bowiem telefon przestał reagować na bardziej cywilizowane próby dobudzenia… Swoją drogą, może to jest właśnie jeden z niezbyt oczywistych powodów dla których różni producenci elektroniki użytkowej tak niechętnie montują je na stałe? Tak czy siak, średnio daje to jeden zwis na półtora tygodnia – czyli zdecydowanie za dużo. Jest oczywiście jakaś szansa, że zaobserwowane problemy to specyfika tego akurat konkretnego modelu i prawdę mówiąc tak właśnie chce o tym myśleć. Bo jeśli to uroda całej serii czy kolejny urok mobilnego Windowsa – oj, kiepsko wróżę całej platformie… Mimo wszystko – nie mam wcale zamiaru wieszać psów na nuvifonie ani na innych windowsowych smartfonach. Oczywiście jedne są lepsze, drugie gorsze – jak to w życiu bywa – ale to fantastyczne, że istnieją, tanieją, powszednieją i koniec końców, z sezonu na sezon stają się coraz bardziej użyteczne. Każdy z nich ułatwia jakoś nasze codzienne sprawy, pozwala oszczędzić czas albo nogi – i warto o tym pamiętać gdy formułujemy kategoryczne sądy albo opinie. Opisałem wady nuvifona bowiem rzucają się w oczy – nie oznacza to jednak, że są one najważniejsze albo uniemożliwiają jego używanie. Wprawdzie M20 nie jest jakoś specjalnie wyjątkowy – na rynku jest wiele podobnych konstrukcji – ma jednak kilka zalet (LBS, nawigacja, dostęp do garminowych map) które przecież wyróżniają go pozytywnie na tle windowsowej konkurencji. Oczywiście nie jest to urządzenie na miarę iPhona – żaden tam wściekły killer-admirer – i raczej trudno byłoby mi go osobiście polubić czy zachwalać ale nie popadajmy w skrajności – da się go przecież normalnie używać, robi to do czego służy: dzwoni, odtwarza muzykę, nawiguje, pozwala w potrzebie wysłać mejla, zrobić zdjęcie, napisać tekst, przypomina o spotkaniach i tak dalej. To dostatecznie dużo. Choć – przyznam się bez bicia – liczyłem na coś więcej…