Mein Kampf

                7 listopada 2009 o godzinie 15:13, w kategorii Jabłuszka.

Jak znam życie gdy tylko skończy się weekend w mediach po raz kolejny wybuchnie wielka iphonowa afera – tym razem pójdzie o swastykę i hiszpańskie wydanie Mein Kampf, które kilka dni temu trafiło do App Store pod nazwą Mi Lucha. Tym samy szanse na racjonalne potraktowanie tematu i sensowną dyskusję znikną – piszę zatem z wyprzedzeniem. Sama książka jak książka – jest nudna i do tego głupia, niestety sporo się takich trafia – została jednak napisana, stanowi dokument tamtych czasów, ówczesnej mentalności i opisuje istotny fragment naszej historii trudno więc udawać, że nie istnieje. A skoro jest, to ktoś co jakiś czas ją wydaje. I nie ma w tym nic dziwnego – konsekwencje nazizmu odczuwamy przecież do dziś a historia – jak wiemy – lubi się powtarzać. Dlatego właśnie nie wolno zapominać o przeszłości – nawet jeśli tak jest wygodniej bo Mein Kampf stanowi nie tylko przestrogę ale i pożywkę dla kolejnych pokoleń beznadziejnych głupków. Trudno.

Miluchaappstorehs6S5

Niemniej jednak dopuszczenie do sprzedaży w App Store książki Hitlera z ikoną na której widnieje logo NSDAP faktycznie jest raczej zaskakujące – zwłaszcza w kontekście wcześniejszych decyzji Apple, któremu przeszkadzały gołe cycki, przekleństwa a nawet niewłaściwe ikonki wewnątrz aplikacji… W wielu krajach symbolika nazistowska jest po prostu zakazana, treść ksiązki na pewno budzi kontrowersje a piekłoszczyk autor ma na sumieniu ogólnoświatową wojnę, która pochłonęła 33 miliony ofiar, obozy zagłady i Holocaust więc raczej trudno przyjąć iż spełnia ona applowskie warunki. Cytuję: Applications must not contain any obscene, pornographic, offensive or defamatory content or materials of any kind (text, graphics, images, photographs, etc.), or other content or materials that in Apple’s reasonable judgment may be found objectionable by iPhone or iPod touch users. Koniec cytatu. Bez wątpienia ktoś tutaj nawalił i to całkiem grubo. Najpewniej książka Hitlera zniknie z App Store lada chwila – a może nawet już jej nie ma. I dobrze – bo choć osobiście uważam zakaz publikacji takich materiałów za wybitnie niemądry a karanie za same tylko poglądy, a nie popełnione czyny, wydaje mi się ucieleśnieniem zła z którym chce się w ten sposób walczyć – to jakoś nie sądzę aby kieszonkowa wersja Mein Kampf była komukolwiek do szczęścia potrzebna. Podobnie jak Czerwona książeczka Mao (również kilkadziesiąt milionów ofiar). Nawet jeśli przyjąć, że teoria która mówi iż zakazuje się dostępu do nazistowskich treści głównie dlatego, żeby nikt nie dostrzegł podobieństw do naszej nowej, wspaniałej współczesności staje się coraz bardziej uprawniona.

Mczerwksmao8Dgdhs

Ale zostawmy już ten temat na boku bo ja właściwie chciałem o czymś innym – w końcu to blog o Apple a nie o historii ideologii czy polityce! Otóż, od dawna wiele osób protestuje przeciwko „cenzurze” w App Store z pozycji pryncypialnych – nie powinno jej być bo to ograniczenie wolności, użytkownik sam wie co jest dla niego dobre i tak dalej i tym podobne. I nie chodzi tu tylko o merytoryczną zawartość czy kwestie obyczajowe ale także o sprawy czysto techniczne – multitasking, dostęp do do różnych funkcji lub jego brak. Słowem, Apple nie powinno się wtrącać. To zdanie większości. Jednak za każdym razem gdy pojawia się jakaś kretyńska aplikacja typu kopanie szczeniaczków, potrząsanie płaczącym dzieckiem, książka Hitlera albo podejrzane oprogramowanie które zaczyna skrycie zbierać jakieś informacje lub wyłudzać pieniądze natychmiast podnosi się równie liczna rzesza oburzonych, zniesmaczonych czy urażonych, która domaga się natychmiastowej reakcji. I zapewne także większość z was zgodzi się z tym, że różne malware, spyware, gry polegające na maltretowaniu wirtualnych niemowląt czy choćby tytułowe Mein Kampf nie powinny być dostępne w App Store, prawda? Zastanawiam się tylko – jak można połączyć jedno z drugim?

Deweloper próbuje skorzystać z okazji i podniósł cenę:

Hitlerappstore536252

Ciekawe czy dostanie te pieniądze jeśli książka zostanie zdjęta. Zastanawiają mnie też inne tytuły – sporo tam książek. Część może należeć do domeny publicznej, ale wiadomo przecież że Mein Kampf nie należy. Ciekawe czy nie jest to czasem zwykłe książkowe piractwo?

Aplikacja już została usunięta. Oczywiście „Czerwona książeczka” nadal jest dostępna. Widocznie zabijanie chińczyków nie jest kontrowersyjne.

Miluchadeleted6S7S6


komentarze 42