iPhone – łyżka dziegciu

                5 listopada 2007 o godzinie 17:12, w kategorii Jabłka.

iPhone to wspaniała rzecz. Bez kitu. Pierwsze wrażenie – jest z kosmosu albo z przyszłości. To cudowna zabawka, wypasiony telefon, a do tego przecież prawdziwy kieszonkowy komputer. Dotykowy ekran jest niesamowity – wygląda i działa tak, że po chwili po prostu nie sposób już sobie wyobrazić jak można było używać zwykłych przycisków czy jakiś śmiesznych rysików. To tak w skrócie – obiecuję, że niebawem napiszę o samym urządzeniu bardziej obszernie. Na razie odsyłam was do tekstów Pawła Dworniaka (w dwóch częściach) i opisu autorstwa Piotra Petrusa. Ja zajmę się tym tematem jak tylko go trochę dłużej poużywam. Ale wracając do rzeczy. Innymi słowy, to piękny i funkcjonalny kawałek elektroniki. I oprogramowania. Jego pojawienie się zmieni świat. Jestem pewien że – mimo pogardliwego prychania które słychać ze strony dobrze spasionej konkurencji – za 5 lat wszystkie telefony będą z grubsza wyglądać i działać jak iPhone. Ale rzecz jasna oprócz zalet ma też swoje wady. I tym razem będzie właśnie o nich. Zapraszam do lektury.

Iphj638Hs7D


Pierwszą i być może największą wadą jest bez wątpienia restrykcyjna polityka sprzedaży. Cały świat chce mieć iPhona i nie może go kupić. Niedawno nawet Time okrzyknął go ostatnio wynalazkiem roku. Nic dziwnego że ludzie nie chcą czekać i radzą sobie z tym problemem na własną rękę. A co w odpowiedzi robi Apple? Zamiast przyspieszyć produkcję i jak najszybciej wprowadzić telefon na rynek lub chociaż uspokoić emocje podając jakieś rozsądne terminy ekspansji zaczyna śledzić własnych klientów i sprawdzać kto i ile iPhonów kupuje – a wszystko po to żeby tylko wyeliminować prywatny import. Ok. Może to jest dobre posunięcie dla Apple ale na pewno nie jest to dobre dla nas. Pewnie że to skomplikowane – bez współpracy ze strony przyjaźnie nastawionych telekomów Apple nie zdobędzie na rynku odpowiednio mocnej pozycji musi więc zadbać o wzajemne relacje i ich interesy a te są oczywiste – ale też krótkoterminowe i beznadziejnie nieporadne rozwiązanie. Żeby dziś kupić 150 iPhonów w internetowym sklepie Apple wystarczy założyć 75 kont – płacić można tą samą kartą. Co za wyrafinowanie! Ok. Pewnie zaraz to poprawią – wtedy trzeba będzie pewnie objechać 75 normalnych sklepów. Have a nice trip! Już widze te neocyberbitnikowskie wyprawy starym cadillakiem przez całą Amerykę i gwałtowny renesans kina drogi… Easy Rider, Vanishing Point, dobrze jest nie mieć gdzie iść i iść gdzieś i te sprawy. A bardziej poważnie – tego nie da się utrzymać. Prędzej czy później ktoś z tym pójdzie do sądu albo po prostu napór ze strony rynku będzie tak duży że Apple znów będzie musiało swoich klientów przepraszać i chyłkiem się z tego wycofywać.

Dear Apple Customer,

Thank you for your interest in Apple products.

It appears that your recent Apple Store order is for products intended for resale. While Apple appreciates your company’s support of Apple’s technology and products, the Apple Store you placed this order with sells products to end-user customers only, and the order has therefore been cancelled. You may wish to review the Sales and Refunds Policy at .

For information about joining Apple as a reseller, visit
.

For orders that exceed nine iPods, please contact our Corporate Gifting and Rewards team at 1-877-275-IPOD.

Thank you again for your interest in Apple.

Sincerely,
Apple Store Customer Support

Pisząc o wadach iPhone nie mam oczywiście na myśli braku 3G i MMS. Ponoć ma ale nie o to chodzi. Chodzi o to że zarówno trzecią generację jak i ememesy zapowiadano jako jakąś wielką cyfrową rewolucję a co z tego zostało w praktyce? Wielkie pfff! Oczywiście techniczne możliwości istnieją, ktoś pewnie tego używa ale czy naszą codziennością stały się wideorozmowy? Czy oglądamy telewizję na ekranach naszych komórek stojąc w kolejce w spożywczym czy w korku w Zielonej Górze? Czy korzystamy beztrosko z mobilnego internetu nie patrząc na koszty? Nie ty! Ty kolego, jesteś dla normalnego człowieka pokręconym komputerowym geekiem i dlatego za kilkaset złotych rocznie kupiłeś sobie zryczałtowany dostęp do sieci a za kolejne opłacasz domowego de-es-ela. Ja tutaj nie piszę o usłudze – ja piszę o jej powszechnym użyciu a to przyznacie całkiem spora różnica… Tak to prawda – zdarzyło mi się kilka razy w życiu wysłać MMS-a. Ze trzy razy. Ostatnio jak byłem w Grecji. Wyszedłem na balkon, był piękny poranek – morze gładkie jak tafla niebieskiego szkła, żółty piasek na plaży, zielone palmy i kolorowe parasole – więc zrobiłem zdjęcie i wysłałem. Chwila. Impuls – prawie jak na reklamie. Za zaszumiony i źle skompresowany jotpeg w rozdzielczości 640×480 i objętości 28KB zapłaciłem ponad 7zł! iPhone nie ma MMS? Boże co za strata! Pisząc o wadach mam na myśli kłopoty z jakimi się zmierzy użytkownik a nie jakieś teoretyczne braki w wyścigu im więcej tym lepiej – co z tego że bez sensu.

1197236777 78E29E407F

Taką wadą jest niewątpliwie konieczność łamania telefonu. Wprawdzie dziś jest to wyjątkowo proste ale ten stan nie będzie trwał wiecznie. Już 9 listopada ma się pojawić europejska wersja iPhone z softem 1.1.2 który nie ma luki wykorzystywanej przy odblokowywaniu i trzeba będzie zaczynać wszystko od nowa… Pamiętacie jak to wyglądało na początku. Koszmar. Znowu zaczną się wielkie eksperymenty i małe dramaty. Oczywiście hakerzy prędzej czy później postawią na swoim. Ale gdy próby wreszcie się powiodą to po dziesięciu dni Apple uaktualni firmware i małe kółko historii znów się obróci. A przecież obok odbezpieczania trzeba iPhona jeszcze dostosować do warunków panujących w sieci naszego operatora. To wszystko oznacza niestety ciągłą walkę – albo o bycie na bieżąco albo ze sobą, o to by wyrzec się nowinek. Potraficie? Wyobraźcie sobie co się stanie jeżeli Apple nagle wprowadzi jakąś fantastyczną zmianę w iPhonie a hakerzy będą szukać dziury przez 3 miesiące… Otóż to. Przez 90 dni będziemy się skręcać z niecierpliwości żeby też dostać cukierka.

1414436408 8F4Eba855A

Co więcej nawet jeśli odblokują szybciej to po pierwsze – nie ma żadnej gwarancji że proces będzie tak łatwy jak teraz, a po drugie – że zadziała z naszym telefonem. Sami wiecie co się dzieje teraz – jedni mają telefony odblokowane hardwarowo, ciekawe czy da się je aktualizować? Inni z kolei odblokowywali jednym z kilkunastu sposobów – i teraz sprawa się komplikuje. Bo skąd wiadomo czy telefon odblokowany za pomocą programu iUnlock lub Independence i sposobu z downgrade firmware można będzie bezpiecznie podnieść do nowszej wersji czy to uda się tylko z aparatami odbezpieczonymi za pomocą AnySIM i AppSnappa? Pół biedy jak kupiliście nowy i wiecie jaka była jego historia i co z nim robiliście ale co gdy to telefon z drugiej ręki a wy nie dopytaliście sprzedawcy? Słowem, iPhone, czyli telefon który miał być – i daję słowo, jest! – najłatwiejszym w obsłudze elektronicznym urządzeniem jakie widział świat będzie wymagał nas do w przyszłości kłopotliwej i delikatnej dłubaniny lub też całkowitego wyrzeczenia się przyszłych aktualizacji. I powiedzcie mi że to nie jest poważna wada! A one będą bardzo ważne – nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości – przecież już w lutym czeka nas oficjalne SDK! I całe szczęście bo musiałbym jeszcze przez 30 minut pisać o braku SDK.

Runiphonerun

Kolejna rzecz – tym razem już trochę bliżej ziemi. Nie potrafię zrozumieć dlaczego nie można na iPhone wrzucać muzyki ręcznie tak jak to zawsze robiłem z moim iPodami. Wiecie o co mi chodzi? Do tej pory po prostu zaznaczałem wybrane utwory – albo całe płyty – i po prostu przeciągałem je na ikonkę iPoda w sidebarze. Teraz tak nie mogę. iPhone pozwala bowiem albo na autosynchronizację całej biblioteki albo na autosynchronizowanie wybranych plejlist! To samo dotyczy synchronizowania podkastów, filmów czy fotografii. Niby drobiazg – zamiast przeciągać pliki na ikonkę iPhone przeciągamy je na ikonkę plejlisty a potem wybieramy Sync – zaledwie jedno kliknięcie więcej… Niemniej jednak jest to naprawdę dziwaczne. Przyzwyczajenie to, jak mówią, druga natura człowieka – od zawsze mam wyłączoną automatyczną synchronizację bo też od zawsze moje iPody miały mniejszą pojemność niż zawartość mojej biblioteki – i nagle, kompletnie bez powodu, muszę zmienić nawyki i robić wszystko na około. Dlaczego?! Po raz pierwszy od lat poczułem że iTunes mi przeszkadza zamiast pomagać. I na dodatek nie mam pojęcia w jakim celu!

Iphkonfit28All2

Pamiętacie jak pisałem o tzw. „sideloadingu”? Kretyństwo czystej wody. Niestety – Apple z całą powagą wcieliło w życie podobne rozwiązanie. Chodzi oczywiście o dzwonki. Ja rozumiem że chcą na tym zarabiać. Słyszałem nawet taką anegdotę że podpisanie umowy z firemką która sprzedaje dzwonki do telefonów reklamując się na okładkach tabloidów jest dla muzyków bardziej opłacalne finansowo niż kontrakt z dużym koncernem fonograficznym… Przynajmniej w Polsce. Ok. Trudno. To jest rynek. Bez dwóch zdań. Jedni wolą kupić dzwonek inni piosenkę. Ale… żeby nie można było ustawić sobie jako dzwonka ze zripowanej ze swojej płyty piosenki lub choćby własnego śpiewania?! No to już przesada! Poza tym dzwonki to przecież nie tylko muzyka – jest cała masa dźwięków których można w ten sposób użyć i można je wykonać samemu.

Dzwiphwad3A1

Zrozumcie mnie dobrze – dla mnie to w ogóle nie jest żaden problem – raz że można to stosunkowo łatwo lub tanio obejść, a dwa że nigdy w życiu nie kupiłem sobie dzwonka do telefonu i nadal nie zamierzam. Zawsze jakoś wolałem używać jednego sygnału a nie siedmiu jednocześnie bo zwyczajnie nie lubię się zastanawiać się za każdym razem czy to gra radio czy też może akurat ktoś do mnie dzwoni… Słowem, to co oferuje w tej materii iPhone po wyjęciu z pudełka zupełnie mi wystarczy. Tu jednak wcale nie chodzi o dzwonki. W 1966 roku Philip K. Dick napisał Ubika – jedną ze swoich najsłynniejszych powieści. Opisał tam świat niedalekiej przyszłości (akcja toczy się w 1997 roku) w którym główny bohater musi płacić własnemu mieszkaniu 5 czy 10 centów za każdorazowe otwarcie drzwi, za użycie łazienki, lodówki, ekspresu do kawy czy telewizora. Idzie to mniej więcej tak jak widać na obrazku poniżej – swoją drogą jeżeli nie czytaliście książki, gorąco polecam. Ale wracając do tematu…

Dickcyt19A

Czy my aby nie zmierzamy właśnie w tym kierunku? Powtórzę – tu nie chodzi o dzwonki, ani nawet o pieniądze – tu chodzi o granicę. Do tej pory coś sobie kupowaliśmy i mogliśmy z tym robić co nam się żywnie podoba. Praktyki takie jak ta pokazują że ta relacja ulega zmianie. No to się po prostu nie wolno zgadzać. To samo dotyczy wstrzymywania ajfonowego SDK czy reglamentowania sprzedaży iPhone i uwalania odblokowanych aparatów przez kolejne aktualizacje firmware… Swoją drogą, nieco dziwne podejście jak na firmę założoną przez dwóch phreakerów sprzedających na lewo i prawo tzw. blue boxa (czyli urządzenie które w połowie lat siedemdziesiątych pozwalało oszukiwać automaty telefoniczne AT&T i dzwonić z nich za darmo), która od samego początku chciała walczyć z dominacją Wielkiego Brata i wypisała to na swoich sztandarach (najpierw był nim IBM a potem oczywiście Microsoft) i prowadzoną twardą ręką przez, peregrynującego w młodości do Indii, ex-hipisa, prawda? Cóż historia często powtarza się jako farsa.

Woz Jobs

Jasne. Ludzie się zmieniają, z wiekiem patrzy się na sprawy nieco inaczej niż w młodości a do tego „biznes iz biznes”… Owszem. Każda firma ma przecież prawo realizować własne strategie rynkowe i walczyć o swoje zabezpieczając się przed niewygodnym dla niej eksportem czy łamaniem zabezpieczeń ale chyba zgodzicie się że nie za każdą cenę i nie wszystkimi metodami? Wszyscy kochamy Apple i dlatego spodziewamy się po niej więcej niż po innych, prawda? Ba! Co tam spodziewamy – oczekujemy więcej! To przecież Bill Gates powinien być zły i pazerny a nie Steve Jobs, prawda? Niestety, obserwujemy kolejny przykład który potwierdza, że w dzisiejszych czasach jedyną wartością jest pieniądz i nikt nie będzie „umierał za jakieś śmieszne imponderabilia”. Dlatego nie oczekuję wcale że Apple rozda swoje udziały ubogim a Jobs stanie u boku Stallmana z płonącym dolarem w dłoni… Chciałbym jednak śnić dalej ten piękny sen – w końcu Apple to nie tylko komputery i soft ale też pewna latami wypracowywana idea, którą wszyscy swego czasu łyknęliśmy i z która dobrze się nam żyło – a nie patrzeć jak kolejna piękna legenda osuwa się w gruzy. Zróbcie coś z tym do cholery – nawet jeżeli to ma być tylko lepszy PR! Ok. Wystarczy tego narzekania. iPhone zasługuje raczej na pochwały – tylko Apple trochę przeszkadza… Na zakończenie wymienię jeszcze tylko jeden drobiazg, który uwiera mnie fatalnie – otóż z jakiegoś powodu pogodynka w iPhonie zamiast czerpać dane z accuweather.com tak jak widżet w dorosłym OS X pobiera je z serwisu pogodowego Yahoo, w którym znajduje się tylko pięćdziesiąt kilka polskich miast i oczywiście brak wśród nich mojego… Steeefan!


komentarze 2