iLife ’09
30 stycznia 2009 o godzinie 13:52, w kategorii Jabłuszka.
Miałem okazje z bliska zobaczyć nowego iLife. Ponieważ nie jestem użytkownikiem ani GarageBanda, ani iMovie ani iDVD nie będę więc udawał, że piszę recenzje całego pakietu. Jednak, zanim – z okazji nadchodzącej wielkimi krokami polskiej premiery – przeczytacie wszystkie te nieuniknione i niezbędne zachwyty, chciałbym napisać dwa słowa na temat nowych wersji iPhoto i iWeb.Po pierwsze iPhoto ’09 jest naprawdę szybkie. I to jest najważniejsza informacja. Po drugie oba flagowe mechanizmy – Faces i Places – to tylko dodatki. I to takie sobie. Jeśli ktoś ma aparat z wbudowanym GPS – dziś to raczej rzadkość – lub parę wolnych godzin, żeby nauczyć program rozpoznawania facjat swoich najbliższych, wszystko w porządku. Ale to samo można zrobić – z grubsza lecz chyba szybciej – za pomocą słów kluczowych więc nie ma tu żadnej rewolucji. Być może po odpowiednim przeszkoleniu mechanizm ten będzie działał wydajniej i na pewno ułatwi waszym mamom i babciom późniejsze wyszukiwanie – ale ootb nie działa zbyt spektakularnie. Słowem, nie są to dodatki bezużyteczne ale sądzę, że nie bardzo jest czym się zachwycać. To samo dotyczy integracji z flickrem i facebookiem – jeśli ktoś używa będzie pewnie zadowolony ale nie jest to jakaś przełomowa zmiana.
Ikonki flickra i facebooka łatwo schować – nie da się tego niestety powiedzieć o Places. Po najechaniu myszką na miniaturkę zdjęcia w jego prawym dolnym rogu pojawia się mała literka „i” – taka sama jak na dashboardowych widżetach – która umożliwia m.in. ręczne otagowanie zdjęcia. Jest to raczej irytujące – zwłaszcza, jeśli nie macie zamiaru używać Places. Ja nie mam więc życzyłbym sobie aby dało się to jakoś wyłączyć… Może znajdzie się odpowiednia flaga w com.apple.iPhoto.plist? Cóż, pożyjemy zobaczymy. Tyle o nowym iPhoto, czas na iWeb ’09. Nowa wersja iWeb to program, w którym prawie nic się nie zmieniło ale jednocześnie zmieniło się wszystko. Mowa oczywiście o możliwości publikowania strony jednym kliknięciem na dowolnym serwerze. I to jest prawdziwa rewolucja. Z mało przydatnej aplikacji będącej klientem dotmaka a później MobileMe program wyewoluował w ten sposób do roli całkiem przydatnego i pełnoprawnego wizualnego edytora www. Tym bardziej, że pozwala teraz na stworzenie i aktualizowania kilku niezależnych od siebie witryn hostowanych na niezależnych serwerach.
Oczywiście wcześniej można było wyeksportować stronę na dysk a potem za pomocą jakiegoś klienta FTP wrzucić ją ręcznie do sieci ale dla początkujących użytkowników – a program ten przecież został stworzony właśnie z myślą o nich – było to często zbyt skomplikowane. Teraz problem znika a iWeb pokazuje pazury. Klik, klik i mamy gotową stronę. Klik i leży na serwerze! Klik, klik i została zaktualizowana. Może nie brzmi to zbyt dostojnie ale myślę, że tak właśnie powinna wyglądać nowoczesna technologia – te parę banalnych kilknięć ukrywa przecież całkiem złożony i dosyć skomplikowany proces. Pomyślicie może, że przesadzam, ale w moim odczuciu to właśnie iWeb jest programem dla którego warto kupić iLife ’09. Drugim atutem pakietu jest zapewne nowa wersja iMovie ale z powodów wyjaśnionych na wstępie raczej trudno mi go zachwalać. O tym i o innych zaletach nowego iLife będziecie więc musieli przeczytać gdzie indziej.