Hasta la vista, Vista.

                8 sierpnia 2006 o godzinie 1:39, w kategorii Jabłka.

No i już wszystko wiemy. Mamy nowego Maka Pro czyli komputer dla kulturystów. Z zewnątrz stara obudowa z doma napędami optycznymi, a wewnątrz nowe intelowskie bebechy z podwójnym „dualkorem”. Oczywiście jak i inne maki z intelem także i ten jest 2x szybszy niż stare dobre podwójne G5-tki. W ten oto sposób Apple zakończyło przesiadkę na intele w ciągu zaledwie 210 dni i na dobre pogrzebało architekturę PPC w niepamięci. Trochę smutno ale od dawna wiedzieliśmy, że tak to się skończy.

Leopkot


Wyjdę na malkontenta ale powiem to wprost – nie ma się czym ekscytować. Od początku było jasne, że Apple pokaże wkrótce intelowskiego następcę PowerMaków i tak też się stało. Nie wiem jakie są wasze zapatrywania ale akurat ten komputer nigdy nie rozpalał mojej wyobraźni. Zawsze daleki byłem od tego żeby mieć najszybszy sprzęt na podwórku – parametry nowego Maka budzą wprawdzie respekt ale to u licha stacja robocza za zbyt duże pieniądze a nie ulubiony domowy komputerek. Jeżeli nie jesteście akurat wielbicielami 18-sto kołowych ciężarówek premiera nowego Mana też chyba nie robi na was wielkiego wrażenia… Dlatego też całkowitym milczeniem pominę także premierę Xserve. Fajnie że jest ale nic mnie to nie obchodzi.

Dsc 0433

Prawdziwym powodem ekscytacji dzisiejszą prezentacją była od dawna zapowiadana pierwsza publiczna prezentacja nowej wersji systemu Mac OS X znanego bliżej jako Leopard. Pisałem wcześniej sporo o problemach z tożsamością w jakie popadło Apple po przesiadce na Intele. I wniosek był jeden – OS X to ostatni prawdziwy bastion (wzornictwo w końcu łatwiej skopiować niż system czego zresztą wielokrotnie i bez wielkiego powodzenia próbowano) odróżniający komputery Apple od reszty innych pecetów. I pewnie dlatego na ten właśnie moment czekaliśmy wszyscy z prawdziwym wytęsknieniem. Atmosfera była gorąca, tym bardziej, że na bannerach reklamowych zawieszonych w hali Moscone Center West w San Francisco, których zdjęcia jeszcze wczoraj trafiły do sieci, widniały prowokujące hasła typu „Redmond has a cat, too. A copycat.” lub „Mac OS X Leopard. Introducing Vista 2.0”.

Dsc 0464-1

Nie od dziś wiadomo, że ta specyficzna licytacja pomiędzy Apple a Microsoftem ma nie tylko długą historię ale i stanowi pożywkę do wszelkiego rodzaju flejmów, złośliwości i nie zawsze racjonalnych porównań, które rozpalają emocje wiernych użytkowników marki i wielbicieli dyskusji na różnych grupach typu advocacy. Dlatego też pewnie jedną z pierwszych pokazanych nowości był mechanizm Time Machine. Okazało się że i Apple potrafi coś od Microsoftu skopiować… i co gorsza ma szanse uczynić to lepszym od oryginału! Wygląda bowiem na to, że mechanizm ten to spełnienie pragnień m.in. naszego znajomego switchera odnośnie brakujących w OS X „punktów przywracania systemu” znany światu – o ile tylko dobrze pamiętam – od czasu premiery Windows Me. Tyle, że applowska maszyna czasu pozwoli „odzyskiwać z przeszłości” pojedyncze, wybrane pliki a nie tylko ostatnią działającą konfigurację systemu.

Logwinme-1

Odzyskamy więc starsze wersje dokumentów, skasowane czy nadpisane pliki i – być może – także i poprzednie wersje aplikacji, dane konfiguracyjne a nawet i zaktualizowane pochopnie wersje systemu… Time Machine ma też za zadanie uczynić backup danych nie tylko niewidzialnym ale też całkowicie zautomatyzowanym procesem gromadzącym nadpisywane czy usuwane pliki w bezpiecznym miejscu na wieczną pamiątkę. Pomysł bardzo prosty i absolutnie genialny jeżeli wziąć pod uwagę wygodę i poczucie bezpieczeństwa jaką daje to użytkownikom. Choć też dosyć… odważny. Do sensownego działania wymagać to będzie bowiem praktycznie nieograniczonej ilości wolnego miejsca na dysku. A z tym zawsze przecież będzie kłopot. Razi mnie też trochę nieco „gwiezdno-wojenny” interfejs aplikacji i brak widocznej integracji ze Spotlightem. Choć to akurat może się zmienić – do premiery Leoparda zostało jeszcze z 10 miesięcy a do tego na początku prezentacji wyraźnie zapowiedziano, że najważniejsze elementy nowego systemu ze względów bezpieczeństwa pozostaną nieujawnione.

Dsc 0484-1-1

Sporo zmian znajdziemy w systemowym Mailu. Z prezentacji wynika że nowy Mail zyska m.in. szablony (wzory) dokumentów na wzór tych znanych już wam z Pages czy iWeb. A fe! Każde dziecko wie że e-maile wysyłamy tylko w czystym tekście a nie HTML-u! Obok tego znajdziemy w nim kilka nowych wynalazków zmieniających ten mały i prosty do tej pory program pocztowy w coś w rodzaju pecetowego Outlooka czy Entourage. Nie wiem czy mi się to podoba… Z innych nowości pokazano znaną nam już dobrze aplikację Dashcode. Apetycznie prezentuje się też nowy iChat. Z opisu wynika, że będziemy mogli od teraz rejestrować rozmowy, pokazywać znajomym w okienku rozmowy filmy lub zdjęcia a także nakładać na obraz z kamery filtry z Photo Bootha czy podkładać pod obraz tło na zasadzie telewizyjnego blueboxa. Najwyższa pora bo Apple zaczął trochę odstawać od konkurencji.

Iczatsz3-1

Brzmi to wszystko niezwykle apetycznie ale obawiam się, że niestety te wszystkie fantastyczne efekty wideo przetwarzane w czasie rzeczywistym dostępne będą tylko dla posiadaczy naprawdę mocnych maszyn, jak nie tylko dla właścicieli najnowszych „wypasionych Core Duo”. Jeżeli chcecie tego wszystkiego już dziś to pobawcie się małym (ale za to bardzo zasobożernym) programikiem ChatFX. U mnie (iMac G4 1,25GHz) obraz tanie się dosłownie po-two-rnie ale może u was będzie lepiej… Mam nadzieję, że programiści Apple dadzą z siebie trochę więcej. Nie doczekaliśmy się niestety takiej niespodzianki jak przepowiadany od lat pod różnymi nazwami iChat mobile za zyskaliśmy coś lepszego – współdzielenie ekranu. Słowem, już wkrótce będziemy mieli w iChacie taki mały lecz przecież bardzo funkcjonalny Apple Remote Dektop. Jak dla mnie bomba. Większa chyba niż Time Machine bo prawdopodobnie jednak dużo bardziej przydatna.

Iczatszar

Obok nowych wersji podstawowych systemowych aplikacji obiecano nam także nowe wersje Front Row, Photo Booth oraz – tu jedna z zapowiadanych wcześniej przez różne sieciowe wróżki nowości – czyli wirtualne desktopy, które będą nosić wiele mówiącą nazwę Spaces. Słowem jednym, to takie „większe” Expose. Nareszcie choć nie wiem czy na pewno o to akurat wszystkim chodziło. System zyska także dodatkowe wodotryski czyli nowe zbudowane na wzór Core Image efekty graficzne. Mniam! Może to i najmniej ważne ale przecież wszyscy lubimy patrzeć na OS X w akcji. Niech więc sie rusza i świeci! Nowe efekty będą na szczęście dostępne dla wszystkich maszyn wspierających Core Image choć oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że nie zamulą słabszych maczków. Zobaczymy. Obok tego wszystkiego pokazano jeszcze sporo innych nowości i drobiazgów – znajdziecie je wszystkie w alfabetycznym niemal porządku tutaj. samą prezentację obejrzycie zaś pod tym adresem.

64Bithero20060807-1

A wrażenia? Przede wszystkim świetnie, że nareszcie przestaliśmy być zalewani nieprawdziwymi skrinszotami Leoparda. Dziś wiemy już jak mniej więcej wygląda i czego możemy sie po nim spodziewać. System jest jeszcze zapewne we wczesnej testowej fazie, nie znamy też jego wymagań technicznych – a skoro premiera zapowiedziana została na wiosnę 2007 sporo może sie jeszcze zmienić – więc nie ma co się przedwcześnie zniechęcać (lub też zbytnio nakręcać). Dzisiejsze nowości nie są może aż tak imponujące jak się co niektórzy spodziewali niemniej jeszcze kilka dni temu bałem się przecież, że może być dużo gorzej. Rozczarowanym pozostaje nadzieja, że to czego nam nie pokazano to właśnie „prawdziwa bomba”, entuzjastom zaś odliczanie dni do dnia rozpoczęcia sprzedaży. Pewnie też niedługo do sieci trafi „wycieknięta” wersja deweloperska więc będziemy mogli poczytać trochę niezależnych opinii, co powinno rzucić nieco więcej światła na ukrytego ciągle w mroku Leoparda i wszystkie te dzisiejsze nowości.

Cześć zdjęć w tekście pochodzi z serwisu Engadget.


Brak komentarzy