Front Row

                6 listopada 2005 o godzinie 16:34, w kategorii Jabłka.

Rzucającą się w oczy niespodzianką, która pojawiła się w nowych modelach imaków jest pilot zdalnego sterowania wyglądający jak iPod Shuffle. Komputer z pilotem to w prawdzie pomysł nie nowy, niemniej ciągle jednak atrakcyjny. I, co tu dużo mówić, wygodny jeżeli używamy komputera także w charakterze maszyny do odtwarzania multimediów. Zanim jednak przyjdzie nam rzucić się do sklepów i kupić nowego iMaka z pilotem warto przyjrzeć się trochę oprogramowaniu, które pozwala zamienić komputer w domowe centrum mulitmedialne czyli aplikacji o nazwie Front Row.


W kilka dni po premierze nowych imaków w sieci pojawiła się scrackowana wersja Front Row, która pozwala na używanie systemu zdalnego sterowania także na starszych komputerach Apple pozbawionych siłą rzeczy pilota i wbudowanego odbiornika IR. Program współpracuje między innymi z telefonami wyposażonymi w bluetooth choć oczywiście nie tylko. Można go używać także z bezprzewodową klawiaturą i z innymi systemami do zdalnego sterowania komputerem takimi jak choćby AirClick Griffina. Jako że od lat wiernie używam telefonów Ericssona postanowiłem sprawdzić jak FR spisuje się w praktyce. Dzięki zgrabnej aplikacji Romeo (i kilku podobnym) od dawna można używać telefonu komórkowego jako pilota i sterować nim większością popularnych aplikacji. Po co więc komu Front Row? Powodów jest kilka – przede wszystkim dostajemy zintegrowany i elegancki system działający „out of the box”, czyli mówiąc po naszemu działający od razu po wyjęciu z pudełka. Po drugie główną zaletą FR jest czytelny i dobrze wyglądający interfejs, dzięki któremu łatwo sterować komputerem siedząc w najdalszym kącie pokoju. O ile bowiem dzięki takiemu Romeo telefon potrafi zastąpić w teorii nawet myszkę, to jednak sterowanie kursorem na odległość jest dosyć problematyczne o ile nie mamy akurat przy sobie lornetki.

Jak pisałem, Front Row świetnie wygląda. Całość jest seksownie animowana i zgrabnie sklejona z interfejsem Mac OS X – mówiąc wprost działający FR cieszy oko. Niestety program jest niesamowicie wolny w działaniu. Nie wiem jak wygląda to na nowych iMakach, które w końcu wyposażono w procesory taktowane w okolicach 2GHz, szybkie dyski Serial ATA 7200 rpm i mocną grafikę ATI Radeon z 128MB pamięci, ale mój dwuletni iMac G4 1,25GHz we współpracy z FR każe mi zdecydowanie zbyt długo na siebie czekać. I nie chodzi tu o samo wyświetlanie grafiki – jest płynne, ale o dostęp do danych. Na przykład wyświetlenie zawartości katalogu Movies trwa, bagatela, jakieś kilkadzisiąt sekund co, przyznam bez bicia, zdecydowanie zniechęca do używania FR na co dzień. W głowę zachodzę dlaczego, i nie bardzo potrafię to sobie wyjaśnić. W końcu dostęp do pilków na dysku powinien być szybki niezależnie od tego w jaki sposób i jaką czcionką wyświetla się ich nazwy. Prawdopodobnie opóźnienie generuje podgląd – FR wyświetla bowiem miniaturki zdjęć i filmów a to już wymaga od procesora nieco zachodu.

Jako że testowana wersja Front Row to wytwór sieciowego podziemia a nie oficjalna wersja Apple, aplikacja pozostawia też nieco do życzenia pod względem funkcjonalności – aby działało DVD potrzebujemy nieopublikowanej do tej pory oficjalnie wersji systemowego DVD Playera (4.6.2) – inaczej spotka nas komunikat o błędzie. Pomimo iż binarka wyżej wymienionego znajduje się w kilku krążących po sieci „rilejsach” Front Row to jednak zmuszenie DVD Playera do pracy pod kontrolą FR zajęło mi nieco czasu. Udało się dopiero za którymś razem, wygląda więc na to że przynajmniej część z krążących po sieci pakietów nie jest pomimo zapewnień autorów kompletna. Ponadto problemy pojawiają się także we współpracy z iPhoto. Jeżeli trzymamy muzyke w innym miejscu (np. na innym dysku) niż domyślny katalog iTunes Music w teczce domowej, program pogubi się przy szukaniu dzwięku do prezentacji. Niestety w praniu okazuje się, że nie można oglądać zdjęć w ciszy, chyba że przygotujemy sobie wcześniej specjalny slideshow, ale chyba nie o to chodzi. Słowem albo potrzeba kolejnej nieoficjalnej aktualizacji dla iPhoto, albo też oglądanie fotografii za pomocą FR możemy sobie darować. Bezproblemowo działa za to moduł sterujący iTunes, oraz moduł dający dostęp do katalogów z filmami. Warto jednak wcześniej zainstalować odpowiednie kodeki „diwiksa” bowiem bez nich większość krążących po sieci filmów i filmików stanie się zupełnie nie do użytku. Oczywiście FR nie doświetla napisów, tak więc jeżeli marzyliście o sterowanym pilotem odtwarzaczu do divxów lepiej kupcie sobie któreś ze stacjonarnych urządzeń lub zainstalujcie PYM Playera. Ten ostatni działa z Romeo bez zarzutu. Jak widać „używalność” Front Row jest więc dosyć ograniczona. W zasadzie jedynie iTunes sprawuje się jak należy. Reszta to tylko pokaz możliwości, daleko mu jednak niestety do funkcjonalności na akceptowalnym poziomie.

Szkoda też że FR pozbawiony jest jakiegoś panelu służącego do najprostszej chociaż konfiguracji – o ile trudno było się spodziewać że Apple wypuści program który będzie można dowolnie dostosować do własnych potrzeb, w końcu to nie ta bajka, to odczuwalnym brakiem jest niedostatek możliwości wyłączenia niektórych menu, jak chociażby tego które pozwala oglądać trailery filmów – ktoś może nie byc zainteresowany a opcja ta figuruje na pierwszym miejscu listy, czy, jeżeli trzymamy się już katalogu Movies, ustawienia dostępu tylko do wybranych folderów z filmami, nie mówiąc już o scieżkach dostępu do danych trzymanych na innych dyskach. Przydatne wydają się także opcje dzięki którym można by wyłączyć nieszczęsne generowanie przez FR podglądu plików – co pewnie przyspieszyłoby znacznie działanie systemu – i rozpoznawanie plików tylko na podstawie nazwy. Może byłoby to mniej widowiskowe, jednak na pewno bardziej sensowne. Bowiem to właśnie powolność działania FR wydaje mi sie największą wadą całości – od każdego interfejsu wymagamy głównie responsywności czyli adekwatnej reakcji na działanie użytkownika. Inaczej zamiast wygody zyskujemy jedynie dyskomfort. Na szczęście Front Row to tylko oprogramowanie, można więc liczyć że z kolejnymi wersjami całość uzyska większe możliwości. Być może jacyś zdolni ludzie napiszą jakiegoś hacka, służącego do konfiguracji FR dzięki czemu program zyska nieco na funkcjonalności. Być może też Apple zdecyduje się na wypuszczenie oficjalnego zestawu z pilotem i odbiornikiem na USB, dzięki czemu dobrodziejstwa zdalnego sterowania staną się dostępne także dla posiadaczy starszych maczków. Pożyjemy, zobaczymy. Jak na razie jednak FR to raczej zabawka dla znudzonych, niż cokolwiek innego. Ale dobrze że jest. To taki pierwszy mały kroczek, w nowym kierunku. Następne powinny być już łatwiejsze.


Brak komentarzy