Czego wam nie życzę…
31 grudnia 2008 o godzinie 17:16, w kategorii Jabłuszka.
Koniec roku za pasem co – jak zwykle – sprzyja różnym podsumowaniom w stylu „dziesięć najlepszych – dziesięć najgorszych – dziesięć najważniejszych” i tak dalej. Blogosfera i media wypluwają z siebie coraz to nowe i coraz bardziej zaskakujące zestawienia, które mają jedną cechę wspólną – nic nie znaczą i nikt ich nie zapamięta. Przed nami także kolejny – i pod pewnymi względami także ostatni – Macworld z exposé Phila Schillera co z kolei wywołuje kolejną wielką falę plotek i spekulacji a nawet infantylne protesty. Tym razem czekamy na iPhona nano, iPhona Pro z klawiaturą i dyskiem 60GB (!), tablet w roli netbooka, ogromnego iPoda z dotykowym ekranem, rewolucyjne połączenie minimaka z telejabłkiem, laptopa z imakiem i oczywiście Snow Leoparda. Ale już najlepiej byłoby gdybyśmy dostali samochód…Do tego dochodzą jeszcze pogłoski o złym zdrowiu Jobsa co nieodmiennie kończy się wahnięciami kursu akcji, niesmacznymi rozważaniami jak i kretyńskimi apelami o abdykację. Jak znam życie najgłośniej krzyczą ci którzy nie mają w portfelu ani jednej akcji Apple… Naprawdę można się od tego pochorować. Nie wiem jak to wytrzymujecie ale ja właściwie przestałem czytać i śledzę już tylko nagłówki. Całe to zamieszanie jest zarazem najlepszym wytłumaczeniem decyzji o wycofaniu się Apple z udziału w Macworldach. Trudno sprostać oczekiwaniom, które z radosnego przedpremierowego oczekiwania na nowe zabawki przemieniły się nagle w pozbawione związku z rzeczywistością żądania kolejnej zaskakującej technorewolucji. I to najmniej dwa razy do roku. Nic z tego. Tak się po prostu nie da.
Wprowadzanie nowości dla samych nowości zawsze kończy się jakimiś pokrakami – jak laptop Lenovo z dodatkowym wysuwanym ekranem – które być może atrakcyjnie wyglądają na stronach z cybernowinkami ale już nic ponadto. Co zatem, stary marudo, zobaczymy na Macwroldzie? – zapytacie. Zgodnie z prawem Moora dostaniemy odświeżone iMaki i Maka Mini, zgodnie z wcześniejszymi obietnicami zobaczymy z bliska nowy system i poznamy datę rozpoczęcia jego sprzedaży oraz zapewne także nowe wersje iLife oraz iWorka. I to tyle. Ostatni Macworld z udziałem Apple oraz prezentacja prowadzona przez Schillera zamiast Jobsa to nie czas i miejsce na zapierające dech w piersiach premiery. Jeśli jednak pojawi się jakaś niespodzianka będzie to niestety równoznaczne z potwierdzeniem, że Jobs faktycznie choruje i oddał ster w inne ręce… Czego właśnie sobie i wam nie życzę.