Bebot
9 października 2009 o godzinie 17:20, w kategorii Jabłuszka.
iPhone jest fajny. Wiadomo. To nie tylko telefon ale także świetna zabawka – to też nic nowego. W App Store jest obecnie ponad 65 tysięcy tytułów – to bardzo dużo. Znajdziecie tam mnóstwo gier, czasem bzdurnych czasem świetnych, ale przecież nie tylko. Sporo tam też programów które pozwalają na coś więcej niż tylko zabawę – synchronizację ważnych danych z komputerem, tworzenie list zadań czy choćby zakupów, notowanie, nagrywanie, szeroko rozumianą komunikację, nawigację i tak dalej i tym podobne. Część z nich – mimo banalnego opisu czy oklepanego zastosowania – naprawdę pozwala na ułatwienie sobie życia. Brzmi poważnie ale chodzi o drobiazgi – ot, takie kieszonkowe „stoliczku nakryj się”.Ale przecież to także wiadomo. I to od dawna. To prawda. Jednak obok tych wszystkich licznych lecz przewidywalnych zastosowań można w App Store znaleźć jeszcze jedną, niewyróżnioną oficjalnie, kategorię. Nazwałbym ją zaskakującą lub nawet oszałamiającą. Znajdują się w niej programy, które kompletnie wykraczają poza ramy w jakich zwykle wyobrażamy sobie zastosowania nawet najbardziej nowoczesnego telefonu czy smartfona. Pisałem o takich aplikacjach kilkukrotnie – jedne są po prostu fajne jak Ocarina, inne całkiem nieprzydatne ale przecież pomysłowe, a jeszcze inne po prostu zadziwjające jak choćby Brushes. I taki jest też Bebot. Zresztą, co ja wam będę pisał – zobaczcie sami:
Im więcej takich pomysłów pojawia się w App Store tym bardziej się przekonuję, że ów mityczny, applowski tablet mógłby jednak pojawić się na rynku i znaleźć sensowne zastosowanie i zadowolonych użytkowników. Oprogramowanie takie jak Bebot czy Brushes zupełnie zmienia bowiem punkt odniesienia – nie mówimy już o dotykowym ekranie którego jedyną zaletą jest to, że jest dotykowy ale o zupełnie nowym, praktycznym jego użyciu. Nie w teorii, nie w przyszłości, nie potencjalnym ale istniejącym tu i teraz. A w tym wypadku multitoucha nie zastąpi żadna myszka, piórko, gałka czy klawiatura. Owszem, być można nadal jest to tylko nisza ale za to zdecydowanie dużo bardziej obiecująca niż dotychczasowe, bezużyteczne lecz za to „nowoczesne” koncepcje serwowane nam regularnie na pecetowym rynku… Takie oprogramowanie to już nie zabawki, seksowne nowinki czy gadżety dla geeków – w połączniu z multidotykiem to naprawdę potężne i chyba jeszcze niedocenione narzędzia. A efekty są po prostu zdumiewające! iTablet, iProd, iPad – jak zwał tak zwał – widzę światełko w tunelu.